Nowy numer 39/2023 Archiwum

Z bagażem doświadczeń

W trakcie patriotycznego wydarzenia młodzi mogli m.in. usłyszeć opowieść żywych świadków historii z okresu II wojny światowej i początków radzieckiej okupacji.

W sali legnickiego starostwa powiatowego we wtorek 25 kwietnia odbyło się patriotyczne spotkanie pt. „Polski kwiecień”. Wykład „Katyński Marsz Cieni” wygłosił Przemysław Bożek, prezes Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej S.A., pasjonat historii i członek Fundacji „Oddział Kawalerii Ochotniczej im. Pułku 4-ego Ułanów Zaniemeńskich”.

Prelegent przekonywał, że kwiecień jest wyjątkowy dla naszego kraju, bo z tym miesiącem związane są m.in. wyzwalanie Wilna, zbrodnia katyńska, śmierć św. Jana Pawła II (papież jest twórcą sformułowania „Golgota Wschodu”) i katastrofa smoleńska. Dzielił się doświadczeniem udziału w dorocznym warszawskim Marszu Cieni, w trakcie którego idący przez miasto rekonstruktorzy w milczącym pochodzie upamiętniają ofiary zbrodni katyńskiej. Wzruszenie łączy się z goryczą, bo w trakcie marszu słychać obelgi skierowane do uczestników.

Na marszu obecni byli kadeci Wojskowej Szkoły Średniej im. Zawiszy Czarnego w Legnicy. Wysłuchali wspomnień i świadectw z czasów zsyłki, wygłoszonych przez członków przemkowskiego Stowarzyszenia „Dzieci Wojny” i legnickich sybiraków. Do tych ostatnich należy pochodzący z województwa tarnopolskiego (dziś zachodnia Ukraina) Stanisław Szudrowicz. Po tym, jak 17 września 1939 roku na ziemie polskie wkroczyła armia radziecka, rozpoczęły się masowe zsyłki. – Wieziono nas przez 21 dni. Do wagonu przeznaczonego dla ośmiu krów wchodziło 50 osób, wśród nich byli polscy sędziowie, prokuratorzy, oficerowie, policjanci. Ta elita była skazana na niekrytą ubikację, troszkę większą dziurkę w podłodze – opowiadał. Również z ubraniami nie było łatwo. − Wyjechaliśmy latem, więc nie mieliśmy zimowej odzieży. Przyjechałem tam w cienkich spodenkach, sandałach – wspominał mężczyzna. Na Syberii szybko rozpoczął się czas ciężkiej pracy. – Siekiery, piły i w las – opowiadał S. Szudrowicz, który po ataku Niemców na ZSRR co chwila trafiał z rodziną w inne rejony Rosji. Pewnego dnia, w trakcie ładowania transportu, jego mama usłyszała, że w pobliżu rozdają wyjeżdżającym po 15 kg chleba na drogę. – Gdy wróciła, pociąg odjechał – wspominał. Jego matka, dzięki wielkiemu uporowi, uzyskała wreszcie od radzieckiego prokuratora informację o numerze transportu. Następnie, by zarobić na bilet, krojony przez siebie chleb sprzedawała na kromki radzieckim żołnierzom. Te były jednak na tyle cienkie, by przywieźć także pożywienie rodzinie. – Zobaczyliśmy ją na stacji. Machała nam z okna. „To nasza mama!”. Przywiozła nam prawie 15 kg chleba. Był zieloniutki jak trawa, ale zjedliśmy wszystko. Do tej pory żyję i dziękuję za to Bogu – zakończył S. Szudrowicz.

Zsyłki nie zakończyły się po wojnie, o czym opowiadała Alfreda Dąbrowska, prezes Zarządu Koła Związku Sybiraków w Legnicy. – Moi rodzice należeli do Armii Krajowej. Zostali zesłani na Syberię tuż po wojnie, w 1946 roku. Tam też się urodziłam. Do Polski wróciliśmy w 1956 roku, gdy miałam pięć lat – mówiła wyraźnie wzruszona. Swoimi doświadczeniami dzielił się również pan Antoni, także urodzony na Syberii. – Moich rodziców wywieźli z Wilna w 1947 roku. Przyszli o północy i dali im 20 minut na spakowanie się. Do Polski wróciliśmy w 1956 roku – opowiadał. Ojciec Aliny Krysy zaś najwyraźniej naraził się Rosjanom służbą u Andersa. − W 1951 roku, gdy miałam półtora roku, Rosjanie wywieźli nas na Usole Syberyjskie, gdzie spędziliśmy sześć lat − mówiła.

Anna Zajączkowska po pięcioletnim pobycie na Syberii trafiła wraz z rodziną na tzw. ziemie odzyskane. – Każda rodzina mieszkała wtedy z Niemcami, którzy nie byli jeszcze wypędzeni. Po pół roku to oni musieli opuścić swoje domy. Taka, niestety, jest wojna – mówiła.

− Nie jestem sybirakiem. Jestem byłym więźniem niemieckiego obozu koncentracyjnego, filii obozu Auschwitz w Siemianowicach Śląskich – rozpoczęła Maria Kisielewska-Podrez. Kobieta, której Niemcy rozstrzelali ojca i ciotkę, w tym dniu nie chciała jednak wiele mówić o sobie i swojej rodzinie. Opowieść o niełatwych wydarzeniach życia gotowa jest jednak przekazywać kolejnym pokoleniom. – Mogę więcej opowiedzieć o tym w szkole, ale dziś chciałbym mówić o śp. Adolfie Nagórnym, legnickim nauczycielu, którego pewnie wielu z was jeszcze pamięta – zwróciła się do sybiraków. − Jako młody chłopiec został wywieziony na Kamczatkę i przywiózł stamtąd liczne wspomnienia. Jedna z historii była wyjątkowa: otóż wśród więźniów na Kamczatce byli przedstawiciele polskiej inteligencji. Uczyli innych matematyki, astronomii, orientowania się według gwiazd – opowiadała. Nabyta wiedza miała pomóc słuchaczom w… opuszczeniu obozów! − Były różne próby ucieczek, ale wszystkie zawsze na południe. Oni zaś czekali, aż przyjdą śniegi i mrozy, żeby uciec w innym kierunku. Nikt ich nie mógł później znaleźć, bo uciekinierzy zawsze zmierzali w drugą stronę. Oni jednak, dzięki znajomości gwiazd oraz zbieranym miesiącami i tak skromnym porcjom chleba, dali radę uciec przez zamarzniętą Cieśninę Beringa na Alaskę, do Ameryki! – opowiadała z uśmiechem M. Kisielewska-Podrez.

Spotkanie pt.: „Polski kwiecień” zostało zorganizowane przez senator Dorotę Czudowską oraz poseł Ewę Szymańską.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast