O tym, jak traktowany jest kapłan oraz w jaki sposób rozmawia z osadzonymi, opowiada ks. Rafał Berezowski, kapelan Aresztu Śledczego w Jeleniej Górze.
Jakub Zakrawacz: Rozpoczęcie posługi w jeleniogórskim areszcie to była dla Księdza pierwsza styczność ze światem „zza krat”?
Ks. Rafał Berezowski: Pochodzę z Zaręby, gdzie byłem jednym z dwóch ministrantów na stale oddelegowanych do posługi w tamtejszym zakładzie karnym, który odwiedzaliśmy z naszym księdzem proboszczem w każdą niedzielę. Styczność ze skazanymi miałem więc, można powiedzieć, od zawsze. Już jako kapłan pracowałem w jaworskim młodzieżowym ośrodku wychowawczym, a od 2015 roku zostałem kapelanem Aresztu Śledczego w Jeleniej Górze. Nie wolno bać się krat. To jest miejsce szczególne… ze szczególnymi ludźmi. Bardzo często poranionymi, mającymi wiele pytań. Również, a może przede wszystkim, do Pana Boga.
Chętnie spotykają się z kapela
nem? Więzienie czy areszt cechują częsty brak zaufania do drugiego człowieka, również do terapeutów. Księża czy reprezentanci innych wyznań, traktowani są przez osadzonych jednak jako osoby spoza „układu”. Ksiądz, już na wejściu, zostaje obdarzony wielkim zaufaniem. Oczywiście może je równie szybko utracić.
Na czym polega posługa w areszcie?
Tymczasowo aresztowanych odwiedzam indywidualnie, ale skazani mogą już uczestniczyć we Mszach św. W trakcie kazań włączają się, dopytują, chcą zrozumieć Pismo Święte. W trakcie marcowych misji parafialnych mieliśmy okazję odwiedzić areszt wraz z naszym misjonarzem paulinem o. Bogdanem Waliczkiem. Niektórzy więźniowie pytali, dlaczego ja noszę czarną sutannę, a on jest ubrany na biało. Zdarzają się pytania łatwiejsze i trudniejsze. W areszcie znajdziemy bowiem zarówno takie osoby, które właściwie po raz pierwszy spotykają się z Kościołem (Kościół przychodzi do nich), jak i tych, którzy już wcześniej angażowali się w jego życie na wolności, działali we wspólnotach. Oni potrafią potem nawet tłumaczyć pewne kwestie wiary swoim kolegom. Pragnę jednak podkreślić, że jeszcze nikt nigdy nie został wyśmiany. Każdy ma prawo pytać.
Jak wyglądają rozmowy indywidualne?
Nasze spotkania to nie mój monolog, ale dialog. Niektóre rozmowy trwają nawet do trzech godzin. Mężczyźni chcą się wygadać, opowiedzieć, jak tu trafili, zrzucić balast, który leży im na sercu. Ja nie mam dla nich gotowych recept w stylu: „rób to i tamto, a będziesz szczęśliwy”. Nigdy też ich nie pocieszam słowami: „odsiedzisz swoje i wyjdziesz na wolność”. Czasem lepiej jest po prostu milczeć. I słuchać.
Spotkał się ksiądz z agresją?
Nigdy. Osadzeni podchodzą do księdza z życzliwością. To już poza zakładem karnym można usłyszeć więcej obelg kierowanych w stronę kapłana, niż tutaj.
Słyszy się o tym, że przechadzając się po więziennym podwórzu, można nieźle oberwać słownie. Nigdy nie doszły do Księdza pogróżki z okien?
Nie. Chociaż… rzeczywiście, raz ktoś krzyczał z końca korytarza. To były słowa: „Proszę księdza, kiedy będę mógł uczestniczyć we Mszy św.?!”.
Czego pobyt za kratami może nauczyć?
Staram się tłumaczyć osadzonym, że ten pobyt też jest dla nich jakimś znakiem obecności Pana Boga. Oni na wolności gdzieś Go zgubili. Tutaj, można powiedzieć, mają Go na wyciągnięcie ręki. Zachęcam ich, by pogłębiali tę relację i są efekty. Do dziś mam kontakt z kilkoma byłymi aresztantami. Wielu z nich pozakładało rodziny, przysyłają mi zdjęcia swoich nowo narodzonych dzieci. Czasem przyjeżdżają w odwiedziny. Słyszę: „czy ksiądz mnie pamięta? Byłem aresztantem, pogubiłem się…”.
Czego Księdza uczą wizyty w więzieniu?
Pokory. Otwierają mi oczy na pewne grzechy i na to, jak człowiekowi potrzebna jest wolność. My możemy wszędzie wyjść, spotkać się, z kim chcemy, a oni przez 23 godziny siedzą w jednej celi. Wielu życie za kratami ciekawi. Mamy filmy dokumentalne, różne programy, ale czym innym jest zobaczenie tego w telewizji, a czym innym pogadanie z osobą, która tam była. Staram się, zwłaszcza moim uczniom w szkole, zwracać uwagę na to, jak przez pobyt za kratami można zranić siebie i innych.
W więzieniu można stać się Dobrym Łotrem?
To miejsce nie napawa radością. Ono wiąże się z odbywaniem kary za popełnienie konkretnego czynu, ale potrafi też otworzyć oczy. Szansę należy dawać każdemu. Kościół, kapelan, odgrywają tutaj bardzo dużą rolę. Każdego roku biskup legnicki odwiedza naszą kaplicę pw. św. Mikołaja. Z radością obserwuję, że wszyscy, którzy decydują się na uczestnictwo we Mszy św., przystępują wcześniej do sakramentu pokuty i pojednania. To coś znaczy. • jakub.zakrawacz@gosc.pl
Ks. Rafał Berezowski
funkcję kapelana Aresztu Śledczego w Jeleniej Górze pełni od 2015 r. Jest proboszczem jeleniogórskiej parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski i św. Franciszka z Asyżu oraz nauczycielem w pobliskiej Szkole Podstawowej nr 10.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się