Reklama

    Nowy numer 11/2023 Archiwum

Misja i pasja

Niosą pomoc rodzinom, towarzyszą im i wspierają je. Są skarbem każdej parafii.

W sobotę 28 stycznia w murach Centrum Formacji Ewangelizacyjnej „Dom Słowa” spotkało się kilkudziesięciu doradców życia rodzinnego diecezji legnickiej. Ich obecność potwierdza opinię, którą można było wielokrotnie usłyszeć w prowadzonych tu rozmowach, że doradztwo rodzinne ma przyszłość.

− Oczywiście! Jest to pasja, jest to misja, jest to przepiękny sposób realizowania potrzeby i chęci działania na rzecz rodzin. Z drugiej strony ta potrzeba jest ogromna, ponieważ ludzie zmagają się dzisiaj z bardzo wieloma trudnymi sytuacjami życiowymi, relacyjnymi, wychowawczymi. Pomoc, jaką możemy dawać innym, daje ogromnie dużo satysfakcji, dlatego jeżeli tylko ktoś myśli o większym zaangażowaniu się w Kościele, to bycie doradcą rodzin jest bardzo dobrym kierunkiem − mówi Krystyna Traczuk z Legnicy.

W diecezji legnickiej jest obecnie około 60 doradców. Najczęściej spotykają się oni w ramach przygotowań i kursu przedmałżeńskiego. Agata Szymkowiak z duszpasterstwa rodzin diecezji legnickiej mówi, że są to osoby wykształcone w o wiele szerszym zakresie niż tylko samo doradzanie narzeczonym. − Mają umiejętności i wiedzę w zakresie komunikacji między małżonkami, między rodzicami a dziećmi. Każde spotkanie w poradni z doradcami jest okazją do skorzystania z ich wiedzy i doświadczenia. Dodatkowo nie można zapominać, że są to osoby głęboko wierzące, którym na sercu leży dobro rodzin i Kościoła. Dlatego mogą być bardzo dobrym wsparciem dla duszpasterzy np. w przygotowaniu programu formacji w parafii. Tak, by wspierać rodziny także na kolejnych etapach ich życia, nie tylko przed ślubem − mówi A. Szymkowiak.

Od blisko 20 lat w służbie rodzinom działa Wanda Jabłońska. Od kilku lat w tej pracy towarzyszy jej mąż Marek. W rozmowie z nami przyznają, że pierwotnie to nie chęć pomocy innym legła u podstaw decyzji, by zacząć się kształcić na doradcę życia rodzinnego.

− To była potrzeba serca, a dokładnie próba znalezienia odpowiedzi na pytania, które przyniosło życie do naszej rodziny. Poszukiwałam odpowiedzi na to, jak sobie radzić z wychowywaniem dzieci, albowiem mamy czterech synów. Później przerodziło się to w pomaganie innym. A im więcej się pomagało, tym więcej widziałam potrzeb. Zwiększa się ilość zagrożeń, na jakie narażone są relacje małżeńskie, wzrastanie dzieci i młodzieży, tworzenie nowych rodzin. Co tu kryć – praktycznie nikt nikogo nie uczy, w jaki sposób przygotować się do wychowywania dzieci. Tak naprawdę rodzice dochodzą do tego sami, ucząc się na własnych błędach. No i z pomocą Bożą – mówi W. Jabłońska. Dzisiaj Jabłońscy służą pomocą jako małżonkowie z wieloletnim stażem. Co ciekawe, pan Marek wskazuje, że bardzo często to właśnie doświadczenie i, co tu kryć, niejeden siwy włos na głowie są tym, co pomaga przełamać pierwsze lody. Zwłaszcza u mniej ufnych mężczyzn.

− Ciężko jest być mężczyzną doradcą. Jest jednak wiele problemów i tematów, w których męskie, w tym miejscu moje, świadectwo jest o wiele bardziej przemawiające i lepiej do nich dociera. To przekaz, czego ja doświadczyłem w życiu i czego warto unikać albo za czym iść − mówi M. Jabłoński. – Mieliśmy mnóstwo sytuacji, w których młodzi podchodzili do nas z bardzo dużą nieufnością, jednak po kilku spotkaniach pojawia się refleksja i padają słowa „dobrze, że tu przyszliśmy”. Uważamy, że jak najbardziej jest przyszłość dla doradców. Czujemy potrzebę bycia doradcami i widzimy, że młodzi też poszukują wzorców i odpowiedzi na wiele ważnych pytań, których często nie mają komu zadać w swoim otoczeniu – dodają doradcy.

Agata Szymkowiak również wskazuje na duże zmiany zachodzące w społeczeństwie polskim. Nowe pokolenia, pragnące zawrzeć związek małżeński w Kościele, bardzo często niewiele wiedzą o jego nauce.

− Doradcy mają przyszłość, bo i rodziny mają przyszłość. A ta przyszłość z towarzyszeniem doradców na pewno będzie lepsza, ponieważ są to specjaliści, którzy mają wszechstronną wiedzę. I ciągle ją uzupełniają. A świat się zmienia na naszych oczach. Kiedyś podczas kursu przedmałżeńskiego tematy podejmowano w inny sposób niż obecnie. Wynika to chociażby z faktu, że wielu narzeczonych żyje dzisiaj jak rodziny, nierzadko od dawna mają dzieci. Są też pary po rozpadzie związków cywilnych. Czasami są to pary bez prawnego umocowania swoich relacji. I ci ludzie trafiają do poradni, na spotkanie z doradcą. To jest jedna z niewielu chwil, kiedy możemy im nie tylko pomóc, ale i coś zmienić na lepsze w ich życiu. Dlatego dobrzy doradcy są skarbem każdej parafii. Nie tylko mają nauczyć np. metod naturalnego rozpoznawania płodności, ale będą po prostu towarzyszyć rodzinom w parafii i wspierać je na każdym etapie ich życia − mówi Agata Szymkowiak.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy