Tego dnia przez ręce Maryi trafiło do Boga wiele próśb i podziękowań.
Środa 8 grudnia była wyjątkowym dniem dla rodziny salezjańskiej. W uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w wielu placówkach salezjanów zwyczajem jest bowiem doroczne wysyłanie listów do Matki Bożej.
Tak było m.in. w parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Szklarach Górnych, gdzie chętni zapisywali na kartkach swoje prośby i modlitwy, które po Eucharystii zostały spalone przed grotą Matki Bożej jako symbol tego, że wszystkie modlitwy docierają do nieba.
− W domach salezjańskich to już tradycja. Trudno powiedzieć, czy to zwyczaj polski, czy włoski – opowiada ks. Paweł Kajl SDB, proboszcz. – Trzeba przyznać, że we wspólnotach, w których przypomina się o tym obrzędzie, cieszy się on dużym zainteresowaniem. Po skończonym nabożeństwie wychodzi się na zewnątrz. Różnie się to aranżuje. Miejsce z ogniem jest przygotowane, podobnie jak w Wigilię Paschalną, jako ognisko czy palenisko, do którego wierni wrzucają swe prośby. W ten sposób wysyłają listy przez wstawiennictwo Matki Najświętszej, zawsze jednak adresowane do Boga – mówi kapłan.
Zwyczaj „poczty ogniowej” postanowiono urzeczywistnić również przy lubińskiej świątyni pw. Matki Bożej Częstochowskiej. Po wieczornej Mszy św. dzieci złożyły listy przy figurze Maryi Niepokalanej. – Wydarzenie cieszy się dużym zainteresowaniem. Po Roratach dzieci podeszły z listami do kapliczki na zewnątrz i puściły swoje listy do nieba w atmosferze modlitwy i śpiewu – opowiada jeden z tamtejszych księży.
Dlaczego grudniowa uroczystość jest tak ważna dla salezjanów? − To dzień, w którym symbolicznie świętujemy początek oratorium – opowiada ks. Kajl. – Po odprawionej Eucharystii do ks. Bosko podszedł chłopiec, Bartłomiej Garelii. Zakrystian chciał go przegonić, ale kapłan odpowiedział, że to przyjaciel i chce z nim porozmawiać. Była to pierwsza katecheza i początek spotkań oratorium, czyli przestrzeni, która dla chłopaków ulicy stawała się domem, szkołą, boiskiem i kościołem – wyjaśnia ks. Paweł.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się