Święto parafii wpisało się w miejskie obchody 103. rocznicy odzyskania niepodległości.
W czwartek 11 listopada odpust świętowała parafia pw. św. Marcina w Jaworze.
- To szczególny dzień nie tylko dla naszej wspólnoty parafialnej, ale i całego miasta. Dziś będziemy modlić się za jego władze oraz wszystkich mieszkańców - ks. Łukasz Misiak, gospodarz jaworskiej świątyni, przywitał wiernych zebranych na sumie odpustowej.
Na Eucharystii obecni byli kapłani z dekanatu, a także proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Jaworze. Homilię wygłosił ks. prał. Robert Kristman, wikariusz generalny diecezji legnickiej. - Odnoszę wrażenie, że wolność, o której przed 103 laty marzyli nasi przodkowie, rozumiana jest dzisiaj trochę inaczej i nie zawsze wychodzi to nam na dobre - mówił. - Zarażamy się nie tylko koronawirusem, ale i czymś dużo groźniejszym: obojętnością wobec siebie samych, stawianiem własnego interesu nad dobro ojczyzny, zazdrością graniczącą z nienawiścią czy wreszcie brakiem szacunku dla rodziny, a nawet dla świętości - duchowny odniósł się m.in. do wypowiedzi polityków, haseł nawołujących do podpalania kościołów czy profanacji Eucharystii na jednym z marszów równości.
Kapłan przypomniał również niektóre fakty z życia św. Marcina z Tours, jak podzielenie się z płaszczem z potrzebującym czy odmowę pójścia w bój, w zamian za co święty miał zgodzić się wyjść do bitwy na czele wojska, bez żadnej broni.
Po zakończonej Eucharystii jaworscy wierni ruszyli ulicami miasta, niosąc rozciągniętą kilkunastometrową flagę. Na ich czele jechał odziany w zbroję, siedzący na koniu chłopiec przebrany za św. Marcina. Mieszkańcy dotarli do rynku, gdzie czekały na nich m.in. inscenizacje historyczne oraz wojskowa grochówka.
Tego samego dnia wieczorem odbył się koncert organowy w wykonaniu Antoniego Pokory, wysłuchać można było też krótkiej historii św. Marcina wypisanej w jaworskiej farze, w opowiadaniach Krzysztofa Paczka. Dzień wcześniej przy ognisku wierni zebrani przy plebanii śpiewali pieśni ludowe i patriotyczne.