Dzieje Lubomierza nierozerwalnie łączą się z historią klasztoru.
Małe śląskie miasteczko, liczące zaledwie 2 tys. mieszkańców, może wielu kojarzyć się z jedną z najsłynniejszych polskich komedii – filmem „Sami swoi”.
Natomiast znacznie mniej osób zapewne wie, że prawa miejskie Lubomierz dzierży już od przeszło 730 lat. O jego długiej historii przypomina wydana właśnie książka „Dolina Miłości”, która jest tyleż monografią byłego klasztoru benedyktynek, ile samego miasteczka. Pozycja powstała dzięki zaangażowaniu Lubomierskiego Centrum Kultury i Stowarzyszeniu Klasztor Lubomierz.
– To miejsce ma przebogatą historię, ale i można powiedzieć, że samo w sobie jest historią. Teraz, m.in. dzięki zaangażowaniu prof. Piotra Stefaniaka, mamy opracowanie, którym możemy się chwalić w całej Polsce. Będzie na pewno służyło promocji gminy, ale przyczyni się także do budowy naszej tożsamości. Mamy przepiękną historię, o której warto się uczyć – mówi Bogusław Chrzan, dyrektor LCK. Nowa pozycja to też szansa dla parafii, bo – jak mówi ks. Erwin Jaworski – coraz więcej turystów i pielgrzymów zagląda do kościoła pw. Wniebowzięcia NMP i św. Maternusa.
– Będziemy mogli pokazać to, co kryją w sobie nasza świątynia i były klasztor – uważa. Autor książki, prof. Piotr Stefaniak, podkreśla, że rozwój miasteczka od początku był związany z obecnością w tym miejscu zakonu sióstr benedyktynek i ich klasztoru św. Maternusa.
– Przez tyle wieków uzbierało się mnóstwo wątków, sytuacji, miejsc i osób wartych poznania. Może nie wszyscy zdają sobie sprawę, ale to było drugie, po klasztorze w Trzebnicy, co do wielkości i znaczenia opactwo sióstr benedyktynek na Śląsku – mówi prof. Piotr Stefaniak. Przewodnik powstał za pieniądze z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich 2014–2020 i dzięki lokalnemu Partnerstwu Izerskiemu.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się