Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Formujemy się, by być z ludźmi

Ks. dr Piotr Kot, rektor WSD Diecezji Legnickiej, opowiada o niezwykłym doświadczeniu formacyjnym przeżywanym w cieniu pandemii.

Jędrzej Rams: Czy nadchodzący tydzień ma dla wspólnoty seminaryjnej inny, głębszy wydźwięk?

ks. Piotr Kot: Tydzień Modlitw o Powołania jest dla nas zawsze poruszający, ponieważ przywołuje wspomnienie spotkania z Jezusem, który każdego z nas wezwał po imieniu. Seminarium istnieje tylko dlatego, że Pan powołuje swoich uczniów. Powołania nie rodzą się w seminarium, one tutaj dojrzewają. Jeżeli nikt nie pójdzie za wezwaniem Jezusa, to wtedy seminarium przestanie istnieć. Mogę powiedzieć, że w naszej wspólnocie bardzo mocno odczuwa się atmosferę oczekiwania na to, czy Jezus znajdzie wiarę i odwagę w tych, z którymi prowadzi wewnętrzny dialog. Modlimy się za nich codziennie podczas celebracji Eucharystii i liturgii godzin oraz przed Najświętszym Sakramentem, bo wiemy, jak ważne jest, żeby w życiu dobrze odczytać zamysł Pana Boga. Od tego może zależeć cała wieczność.

W seminarium nie tylko się modlicie, ale także działacie. Alumni w Niedzielę Dobrego Pasterza wyjeżdżają do wspólnot parafialnych.

Tak, w tym roku klerycy odwiedzą siedem parafii. Wybraliśmy tym razem mniejsze wspólnoty. Są wśród nich takie, w których od wojny nie było żadnego powołania. Klerycy będą w Gwizdanowie, Koskowicach, Zebrzydowej, Rui, Nowej Wsi Grodziskiej, Węglińcu i Jeleniej Górze-Maciejowej.

Musimy też postawić pytanie, które nurtuje cały Kościół: dlaczego spada liczba powołań?

Nie jesteśmy w stanie wniknąć w zamysł Pana Boga, to jest przed nami ciągle zakryte. Dlatego do końca nie rozumiemy tej sytuacji. Dlaczego Jezus, Syn Boży, powołał tylko dwunastu apostołów albo tylko siedemdziesięciu dwóch uczniów? Przecież było tylu ludzi potrzebujących zbawienia! To jest jakaś tajemnica, w którą musimy wnikać, ale ostatecznie uznawać z pokorą, że nie poznamy jej do końca. To, co możemy robić odważniej, to przyglądać się wewnętrznym i zewnętrznym okolicznościom, które stanowią kontekst życia osób powołanych. Te pierwsze są związane z przeżywaniem wiary. Warto ciągle stawiać pytania o to, jak wygląda przekaz wiary w rodzinie, a więc w „domowym Kościele”. Następnie: jaką wspólnotę tworzy parafia? Czym się w niej żyje? Na co się kładzie zasadnicze akcenty? Na ile w parafiach istnieje formacja chrześcijańska? Można bowiem zauważyć pewien trend – tam, gdzie jest autentyczne życie chrześcijańskie, gdy wspólnota angażuje się w budowanie żywego Kościoła, tam pojawiają się powołania. Natomiast zewnętrzne okoliczności są związane z czynnikami socjologicznymi. Ogólnie w Kościele w Polsce jest coraz mniej dzieci i ludzi młodych. W naszej diecezji wielkim wyzwaniem jest duszpasterstwo młodzieży. Powołaniom nie sprzyja też kultura lansowana w świecie. Nie możemy zamknąć oczu na to, co widzieliśmy jesienią na ulicach polskich miast. Można powiedzieć, że współczesna kultura, która zgodnie z etymologią tego słowa powinna dbać o integralny rozwój człowieka na płaszczyźnie duchowej, moralnej i intelektualnej, zamiast tego wręcz wyjaławia młodych ludzi. Niestety także osoby powołane do kapłaństwa zanim zaczną myśleć na poważnie o wyborze drogi życiowej, są poddawane tak głębokiej „deformacji”, że nie są w stanie później realizować odpowiedzialnych misji społecznych.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy