O pomocy dzieciom, sile pasji dzielonej z żoną oraz o tym, czy ludzie chcą tak naprawdę wspierać innych, mówi Artur Niedźwiedzki, biegacz z Lubina.
Jakub Zakrawacz: Skąd pomysł na pomaganie dzieciom z domów dziecka?
Artur Niedźwiedzki: Razem z żoną Anią prowadzimy fanpage „Niedźwiadki biegają”, dzięki czemu mamy w internecie dość spory zasięg. W zeszłym roku z jego pomocą rozpoczęliśmy akcję „Biegający Mikołaje i przyjaciele”. Udało nam się wtedy wesprzeć sześć placówek. Pomogli znajomi, lubińskie firmy czy indywidualni darczyńcy.
Zaczęło się od internetu czy taką działalność prowadziliście już wcześniej?
Do tamtej pory robiliśmy to na co dzień prywatnie. W ubiegłym roku wpadliśmy jednak na pomysł, by zrobić coś na szerszą skalę i wesprzeć dzieci z domów dziecka. Teraz postanowiliśmy akcję kontynuować. Czy koronawirus mocno pokrzyżował Wasze plany? Różnica polega na tym, że nie zorganizowaliśmy okolicznościowego biegu. Została więc tylko siła Facebooka. Paradoksalnie, w akcji wzięło udział jeszcze więcej osób niż dotychczas. Pomogli ludzie z całej Polski. Skupiliśmy się na 10 domach dziecka. Mikołaj złożył wizytę m.in. legnickim elżbietankom – tu poprosiliśmy dzieci, aby stworzyły listę prezentów (internauci odznaczali je pojedynczo), siostrom w Krzydlinie Małej, ośrodkom w Wałbrzychu, Jedlinie-Zdroju… W sumie mikołajkowe paczki otrzymało blisko 200 dzieci.
Skąd św. Mikołaj ma na to wszy- stko czas?
Ostatnio akurat musiałem wziąć urlop w mojej kopalni. Chcielibyśmy zaangażować się z żoną jeszcze bardziej, ale po prostu brakuje nam możliwości i czasu. Na szczęście mamy wokół siebie grono znajomych i przyjaciół, którzy pomagają nam przy pakowaniu, sortowaniu. Pomimo tego całość akcji zajęła mi tydzień. Oddałem ten czas, ale to nie jest ważne, bo liczy się radość dzieci. Sam wywodzę się z biednej rodziny, więc dobrze wiem, jak to jest, gdy czegoś brakuje.
Niełatwe dzieciństwo mobilizuje do pamięci o potrzebujących?
Wychowałem się bez taty, oprócz tego mieliśmy kłopoty finansowe. Nie miałem lekko w życiu. Teraz, kiedy mam się lepiej, to ja mogę pomagać innym.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się