Kalwaria Krzeszowska. Dwa słowa, które trzeba poznać. I zobaczyć. I przemodlić.
W sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Krzeszowie, tak jak w tysiącach parafii w całej Polsce, trwają przygotowania do świąt paschalnych. Nie ma jednak zwycięstwa i wykupienia nas przez Jezusa bez Jego okrutnej męki. Wspominamy ją podczas każdej Eucharystii, ale i nabożeństw Drogi Krzyżowej.
Warto w Krzeszowie
Tę warto choćby raz w życiu odprawić na krzeszowskiej kalwarii. Na pierwszy rzut oka jej kapliczki są porozrzucane wokół bazyliki w nieładzie i chaosie. Mało tego, te stojące przy parkingach czy naprzeciw głównego wejścia do bazyliki mniejszej zdają się nie pasować do otoczenia, jakby twórcy nie do końca mieli pomysł, gdzie je postawić. Nic bardziej mylnego. Jest to jeden z najbardziej przemyślanych elementów dawnego cysterskiego opactwa. Tutaj wszystko ma swoje miejsce, m.in. są konkretne odległości pomiędzy stacjami (np. krzeszowskie są odwzorowaniem tych w Jerozolimie). Postarano się nawet o stworzenie potoku Cedron.
Liczba stacji przez wieki nie była regulowana żadnymi przepisami, dlatego krzeszowska droga krzyżowa liczy aż 16 kaplic tworzących 32 stacje. W tym m.in.: Piłat wysłuchujący oskarżeń Żydów, Biczowanie, Ukoronowanie cierniem, Piłat pokazujący męczonego Chrystusa Żydom, Piłat skazujący Jezusa i umywający ręce. To, co może zaskakiwać, to fakt, że niektóre opisy męki czy stacji, jak np. Zrzucenie Jezusa do potoku Cedron, są bardzo zbliżone do opisu, jaki znamy z objawień bł. Anny Katarzyny Emmerich. To na ich podstawie został nakręcony głośny film „Pasja” Mela Gibsona.
Warto podkreślić, że zbudowana w XVII w. Kalwaria Krzeszowska jest najstarszą kalwarią na Dolnym Śląsku. Jej stacje to 5 km całkowitej długości trasy.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się