Zebrali się w Legnicy, by szczerze porozmawiać o katechezie w szkołach naszej diecezji.
W liturgiczne wspomnienie św. Jana Pawła II 22 października w Centrum Spotkań jego imienia w Legnicy odbyła się 29. sesja naukowa poświęcona adhortacji apostolskiej papieża Polaka „Catechesi tradendae”. Sesja była skierowana do katechetów. Prelegentami byli również katecheci − praktycy z diecezji legnickiej. Każdy z nich w kilkuminutowej wypowiedzi odniósł się do adhortacji z perspektywy swoich codziennych doświadczeń na katechezach w szkole.
Ks. Leszek Kowalski, 40 lat pracy katechetycznej, proboszcz w Chobieni.
– Adhortacja, o której dzisiaj rozmawiamy, ma lat 40. Tyle co moje kapłaństwo. 40 lat to dużo w ludzkim wymiarze życia. Pan Bóg kocha czterdziestki. Zarówno w Starym i Nowym Testamencie, jak i w tradycji Kościoła. 40 lat wędrował do Ziemi Obiecanej naród wybrany – tak długo, aż wymieniły się pokolenia. Także teraz pokolenia się wymieniają, katecheci uczą. Gdy kilka dni temu znowu sięgnąłem do tego dokumentu, szukałem w nim zdania, które kiedyś wyczytałem w młodości, że odnowa katechezy polega na stałym jej pogłębianiu. Ojciec Święty Jan Paweł II pisze w adhortacji, że naszym katechetycznym powołaniem jest zanurzanie człowieka w Biblii. Moje kapłaństwo i doświadczenie katechetyczne rozpoczynałem w salkach katechetycznych. Pamiętam sobotnie spotkania z młodzieżą. W piątek zjeżdżała z internatów, a w sobotę wieczorem spotykaliśmy się na katechezie. Chodził ten, kto chciał. Ten, kto szukał czegoś w swoim życiu. Zmiany w latach 90. sprawiły, że katecheza wróciła do szkoły. My, katecheci, przyszliśmy do pokoju nauczycielskiego. To było dla nas nie tyle nowe wyzwanie, ile znak zapytania, jak nas przyjmą... Tam, gdzie pracuję, przyjęto nas bardzo życzliwie.
Ojciec Święty zwraca uwagę, że o ile katechumenat w pierwotnym Kościele przygotowywał dorosłych do chrztu świętego, katecheza ma przygotowywać ludzi już dorosłych i ochrzczonych do mocniejszej więzi z Panem Jezusem. Z czasem pojawił się Katechizm Kościoła Katolickiego, który pokazał, że katechizacja to nie tylko dzieci i młodzież, ale również dorośli.
Po 40 latach mogę postawić sobie i wam pytanie: Czy obecnie łatwo jest być katechetą? Na pewno nie. Ale tak samo nie jest łatwo być księdzem, biskupem, ojcem, matką, człowiekiem wierzącym. Jednak z mojego doświadczenia widzę, że opłaca się to wyzwanie podjąć na miarę prowadzenia młodych po śladach Jezusa. Czy katecheza spełnia swoją rolę wobec problemów, jakie mają ludzie młodzi? Katecheza powinna wzmacniać ich chrześcijańską tożsamość. Obecne pokolenie ma różne nazwy: pokolenie smartfonów, buntu, ludzi zagubionych, negacji… Widzę, że po prostu z tymi młodymi ludźmi trzeba być. Nie zawsze chodzi o to, by do nich koniecznie mówić. Oni sami chcą mówić do nas. Czasami powiedzą wam więcej niż swoim rodzicom. Bunt młodego człowieka nie jest zły sam w sobie, bo on oznacza, że świat wartości jest dla niego ważny. To fakt, że często wiarę będzie traktował wybiórczo, ale cóż, jest jeszcze młody i poszukujący. Jemu wolno, on powinien szukać.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się