Wszyscy uczestnicy tamtych wydarzeń mówią jedno – to był inny polityczny świat.
Raczkująca demokracja nie miała żadnego doświadczenia ani zaplecza. Wszystko robiło się własnymi rękami. Mimo to wynik wyborów zaskoczył wszystkich. Rozpoczęły się reformy. Wszystko to działo się w Legnicy w szczególnej atmosferze, ponieważ właśnie tutaj znajdowało się Naczelne Dowództwo Wojsk Kierunku Zachodniego. Prawie jedna trzecia miasta znajdowała się poza polską kontrolą, a w kilkudziesięciotysięcznej Legnicy żyło drugie tyle Rosjan. Mimo to udało się, według S. Obertańca, przeprowadzić bardzo wiele ważnych ustaw.
− Bez wątpienia to były chwile dziejowe, nawet w tej warstwie symbolicznej. To, co dzisiaj uważamy za oczywiste, wówczas było przełomem, jak np. przywrócenie Narodowego Święta Niepodległości czy też powrót do godła orła w koronie. Przeprowadziliśmy również reformę gospodarki. Niestety, za wcześnie otworzono granice. Tani towar wlał się do Polski. Przychodzili do mnie pracownicy wielu firm, bojąc się, że stracą pracę, bo ich zakład stoi na skraju upadku, dusi ich drogi kredyt (36-procentowy) i nie ma zbytu na ich produkcję. Wiele firm sprywatyzowano, a wcześniej rozkradano. To był trudny czas. Oni liczyli na mnie, a nie wszystko, co mogłem zaproponować, było skuteczne – wspomina bohater pierwszych wolnych wyborów do Senatu RP.
Przypomnieniem nieco siermiężnego marketingu politycznego ówczesnych czasów stała się wystawa plakatów i haseł wyborczych z czerwca 1989 roku, która pojawiła się na głównym deptaku Legnicy. Przechodnie mogli odświeżyć sobie pamięć albo w ogóle dowiedzieć się, czym kusili wyborców kandydaci sprzed 30 lat, np. przekonywali, że „Senator nie musi być siwy i z długą brodą”. Inny kandydat przekonywał, że jest wart oddania na niego głosu, pisząc: „Jestem za awansem »Miedzi« do II ligi”. Niektóre hasła nawet dzisiaj są aktualne: „Bez czystego powietrza i wody nie można żyć”.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się