Na kilka godzin wieszcz schodzi z krakowskiego pomnika i „w godzinę miłości, rozpaczy oraz przestrogi” spotyka się z rodakami. To kanwa spektaklu „Zmartwychwstanie”.
Wszystko zaczyna się na krakowskim rynku, gdzie trwają przygotowania do Święta Niepodległości. Zamieszanie pod pomnikiem sprawia, że Mickiewicz postanawia zejść do tłumu. Tym razem wieszcz spotkał się z mieszkańcami Lubina, głównie wiernymi z parafii pw. św. Jana Bosko. Swoją podróż w czasie rozpoczął punktualnie o godz. 15.
Na scenie, pod wielkim plakatem z sylwetką wieszcza, działa się opowieść o Polsce przeszłej i współczesnej. – Pierwszy akt to spotkanie trzech posłów, którzy rozmawiają o polskości oraz odzyskanej niepodległości, wiążąc się przy tym w różne układy. Przed publiką udają wrogów, a w rzeczywistości są wielkimi przyjaciółmi – tłumaczył Maciej Truszczyński, członek Studenckiego Teatru „Dobry Wieczór” działającego przy Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. „Zmartwychwstanie” Karola Huberta Rostworowskiego, XIX-wiecznego dramatopisarza, wpisuje się w obchodzoną niedawno 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Premiera sztuki odbyła się w listopadzie ub.r. w Toruniu. Spektakl odbył się w sali teatralnej pod kościołem pw. św. Jana Bosko. Dzień wcześniej gościem tego miejsca był ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski z wykładem „75. rocznica apogeum ukraińskiego ludobójstwa na Kresach Wschodnich”. Spotkanie odbyło się w ramach Salezjańskiego Kociołka Kultury.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się