Nowy numer 38/2023 Archiwum

Odra, Willmann i zacheuszki

Przez kilkaset lat rezydowali tu latem biskupi wrocławscy. Zbudowana dla nich reprezentacyjna świątynia zachwyca do dziś, ale po pałacu biskupim nie zostało już ani śladu.

Przychowa leży kilka kilometrów od Ścinawy. Dawniej wieś rozciągała się u stóp leniwej, pięknej i szerokiej jak jezioro Odry. Dziś do rzeki jest kilka kilometrów, ale jej starorzecze nadal zachwyca wędrowców i zapewnia dobre plony rolnikom. Przychowa znajduje się na terenie parafii św. Michała Archanioła w Olszanach. Od kościoła św. Wawrzyńca, położonego na sporym wzniesieniu (101 m n.p.m.), teren zbiega łagodnie ku otwartej przestrzeni, która kończy się na horyzoncie ścianą lasu. Poniżej świątyni gęsty park skrywa w swoim cieniu resztki ruin pałacu wrocławskich biskupów. Ta otwarta przestrzeń z granicą lasu to starorzecze Odry. Przed wiekami rzeka przepływała niedaleko pałacu i kościoła. Pamięć o tym widoku była na tyle żywa, a obraz atrakcyjny, że łatwo zrozumieć decyzję książąt Kościoła, którzy prawie 800 lat temu wybrali to miejsce na swoją letnią rezydencję.

– Proszę zobaczyć, jak tu pięknie. Jak cicho i jakie tu powietrze! – zwraca uwagę Mariusz Rybka. W Przychowej mieszka on wraz z rodziną od 6 lat, odkąd przeszedł na górniczą emeryturę. Dom pana Mariusza sąsiaduje z kościołem św. Wawrzyńca. Stoi na działce, gdzie do dziś widać fundamenty plebanii. Niemal od samego początku zakochany w Przychowej mężczyzna tutaj realizuje swoje emeryckie pasje. To Mariusz Rybka stoi m.in. za renowacją kościelnych organów. Uporządkował też przykościelny cmentarz i odnowił starożytną kamienną bramę, prawdopodobnie pamiętającą czasy biskupa Wawrzyńca – kapłana, który w 1230 r. wybrał Przychową na letnią rezydencję i którego patron, św. Wawrzyniec, męczennik, jest też patronem miejscowego kościoła. – Nie umiem stać z założonymi rękami, kiedy wkoło tyle piękna może się zmarnować – mówi szczerze M. Rybka. Pan Mariusz nie jest członkiem rady parafialnej, choć dla lokalnej wspólnoty zrobił naprawdę dużo. Nie ma wykształcenia historycznego, ale o kościele i rezydencji wrocławskich biskupów wie prawie wszystko. – To burzliwe dzieje: od pełnego życia miejsca spotkań i wypoczynku najważniejszych osób na Śląsku do zupełnej ruiny i zapomnienia. Ale duch tego miejsca pozostał – mówi o pałacu biskupim. Na tle zabytkowych budowli kościół św. Wawrzyńca jawi się jako perła w koronie, zachowana zarówno w swojej romańskiej, gotyckiej, jak i barokowej formie. – Proszę zobaczyć, jak wyraźnie odznacza się średniowieczna część wieży, podwyższona w gotyku i wzbogacana eklektycznie przez następne stulecia – mówi pan Mariusz, patrząc na kościół. Wewnątrz świątyni trwa remont bocznych elementów ołtarza – sporego jak na wiejski kościół. Na swoją kolej czekają barokowa ambona i kilka obrazów. Nie byle jakich! – Sześć malowideł przypisywanych jest Michałowi Willmannowi, śląskiemu Rembrandtowi, księciu europejskich malarzy barokowych. Na pewno namalował Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Pozostałe obrazy mogą być autorstwa jego uczniów – ocenia Mariusz Rybka. Na tylnej ścianie nawy głównej, po obu stronach wejścia do kościoła, można zauważyć wyblakłe ślady farby – coś na kształt kwiatów róży namalowanych zbyt rozwodnioną akwarelą. – To dwie z kilkunastu średniowiecznych zacheuszek. Mają ok. 780 lat – informuje Andrzej Stańczyk, organista w kościele św. Wawrzyńca. – Odkryto je niedawno, podczas remontu. Przez wieki skrywała je gruba warstwa tynku. Teraz można „dotknąć” średniowiecza i zobaczyć, jakie miał kolory – mruga porozumiewawczo organista. Biskup Wawrzyniec, który prawdopodobnie poświęcił krzyże apostolskie, był postacią bardzo barwną. Brał udział w życiu politycznym Śląska, z którego zresztą pochodził. Spotykał się z księciem Henrykiem Brodatym, ojcem Henryka Pobożnego, mężem św. Jadwigi Śląskiej. Za jego czasów powstał klasztor magdalenek w Lubaniu. Dlaczego wybrał nic nieznaczącą wówczas Przychowę (łac. Prichovia) na swoją letnią rezydencję? Czy wiedział, że stąd wybierze się także na wieczny spoczynek? – Może urzekły go piękne widoki ze skarpy ku Odrze? Może klimat – rześki i zdrowy? A może po prostu było tu wystarczająco daleko od miasta i dość blisko, żeby nie zmęczyć się podróżą po wygodnej w tym miejscu Odrze? – zastanawia się Mariusz Rybka. Przychowa to jedna z najstarszych miejscowości naszej diecezji. W dokumencie wydanym w 1210 r. przez biskupa wrocławskiego Lorenza wieś wymieniona jest w zlatynizowanej staropolskiej formie Prichow. Nazwę tę notuje wraz z sąsiednimi wsiami spisana po łacinie w latach 1269–1273 „Księga henrykowska” we fragmencie „in Glogovia ultra Prychow” (w Głogowie koło Przychowej).

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast