Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Od Grenady i Palestyny do... Zgorzelca

– Księża polscy przyjeżdżający tuż po wojnie na Ziemie Zachodnie robili to w pewnym stopniu nielegalnie. Dla Stolicy Apostolskiej były to bowiem nadal diecezje niemieckie – mówił dr Radosław Domke.

Pierwsze lata powojenne na Ziemiach Zachodnich były tematem wykładu dr. hab. Radosława Domkego, zorganizowanego w Domu Jakuba Böhme. Najwięcej uwagi prelegent poświęcił zjawiskom osadnictwa i propagandy. Zaznaczył, że mit masowej emigracji na Dolny Śląsk Kresowiaków, jako grupy najliczniejszej ze wszystkich pozostałych, jest mylny. – Najwięcej osadników przybywało na te tereny z Wielkopolski i Polski centralnej. To mit, że Kresowiacy przyjeżdżali tu niemal z automatu, utrwalony m.in. przez takie filmy jak „Sami swoi” – tłumaczył.

Badacz odniósł się także do roli Kościoła w kształtowaniu powojennej rzeczywistości na Dolnym Śląsku. Przypomniał, że do początku lat 70. ub. stulecia Watykan traktował kościelne prowincje dolnośląskie jako będące pod administracją niemiecką. – Dlatego rola Kościoła na tych terenach była specyficzna. Kościół przywiązywał ogromną wagę do prawodawstwa, dlatego tak zależało mu na jak najszybszym uregulowaniu tych relacji. Stąd misja kard. Augusta Hlonda, który wyposażony w odpowiednie pełnomocnictwa przeprowadzał w 1945 r. i 1946 r. próbę zainstalowania polskiej administracji kościelnej na Ziemiach Zachodnich. Tej misji sprzyjali komuniści polscy, którzy widzieli w Kościele wsparcie dla ich projektów repolonizacyjnych. Jednak z prawnego punktu widzenia polscy księża przyjeżdżający wtedy na Dolny Śląsk, do Prus czy na Pomorze Zachodnie, robili to nielegalnie – uważa historyk. Doktor Domke odniósł się także do współczesnych skutków przesunięcia zachodnich granic po Odrę i Nysę. Pojawiający się czasami problem z utożsamianiem się mieszkających tu Polaków z Dolnym Śląskiem skonfrontował z dumą Hiszpanów z konkwisty Grenady czy powrotem po tysiącu lat Żydów do Palestyny. – Inni nie mają z tym problemów. Są dumni, że wrócili na ziemie ojców. Uważam, że i my powinniśmy zacząć czuć się Dolnoślązakami, choć wielu z nas już od dawna za takich się uważa – komentował. Badacz mówił także m.in. o kulisach rozpętania wielkiej akcji propagandowej komunistycznego rządu, zachęcającej osadników do przyjeżdżania na te tereny. Także o tym, jak przebiegał proces wysiedlania stąd Niemców oraz o stosunku państw zachodnich do ustalonego po konferencji w Poczdamie porządku w Europie. – Ta (głównie plakatowa) propaganda opierała się na czterech filarach: historycznym, gospodarczym, geopolitycznym i moralnym. Plakaty były prymitywne w wymowie, ale za to bardzo skuteczne dla doświadczonego wojną i w wielkiej części niepiśmiennego społeczeństwa. To m.in. dzięki temu tylko w 1945 r. na Ziemie Zachodnie przyjechało prawie 400 tys. osadników – mówił dr Domke. Po interesującym wykładzie przyszedł czas na równie ciekawą część dyskusyjną. Widać było, że osoby biorące udział w spotkaniu nie były tam przypadkowo. Mówiono na tematy dotyczące zarówno wielkiej polityki powojennej w środkowej Europie, jak też o sprawach poszczególnych regionów Dolnego Śląska czy nawet konkretnych miejscowości. Jedną z podjętych kwestii było zasiedlanie po wojnie prawobrzeżnej części przedwojennego Görlitz, czyli dzisiejszego Zgorzelca. Uczony przypomniał, że miasto prawie zupełnie nie ucierpiało podczas wojny, dlatego było atrakcyjniejsze dla osadników od innych miejsc. – Front przeszedł na północ od Zgorzelca i to uratowało miasto. Ale Gorzów, Gubin czy Kostrzyń zostały prawie doszczętnie zniszczone. To prawdopodobnie zdecydowało o wyborze Zgorzelca na miejsce podpisania pierwszego układu granicznego pomiędzy PRL i NRD w 1950 r. – przypomniał. Spotkanie z dr. hab. Radosławem Domkem było częścią cyklu wykładów przygotowanych przez Muzeum Łużyckie z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości oraz 1000. rocznicy podpisania pokoju w Budziszynie. Jak wyjaśnia Piotr Arcimowicz, dyrektor placówki, zadaniem tych spotkań jest m.in. przybliżenie i pogłębienie wiedzy na temat obu tych rocznic i wydarzeń z nimi związanych. W lutym br. gościem Muzeum Łużyckiego był dr hab. Stanisław Rosik z wykładem „Kto i jak zwyciężył trzecią wojnę między Bolesławem Chrobrym a Henrykiem II?”, związanym właśnie z 1000. rocznicą pokoju w Budziszynie. – To bardzo ważne, abyśmy obok fetowanej centralnie rocznicy odzyskania niepodległości nie zapominali o tym równie wiekopomnym dziele naszych przodków – uważa P. Arcimowicz.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy