- Potrafiłem odrzucić wszystko to, co mam na co dzień w domu - mówi Adam, uczestnik EDK z Wojcieszowa do Legnicy.
W diecezji legnickiej odbyło się jedno nabożeństwo Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Jego uczestnicy rozpoczęli je Eucharystią w sanktuarium Matki Bożej Wojcieszowskiej w Wojcieszowie. Trwały tam akurat rekolekcje parafialne, co według słów proboszcza ks. Piotra Sikorskiego, jest pięknym połączeniem.
- Dzięki temu, że przed wielu laty nasi poprzednicy w tym miejscu sprowadzili relikwie Krzyża Świętego do Wojcieszowa, my dzisiaj możemy gościć uczestników Ekstremalnej Drogi Krzyżowej do Legnicy - mówił kapłan do zgromadzonych. - Bardzo się cieszymy z tego powodu. Mało tego - do czegoś wam się przyznam. Otóż organizując waszą Drogę daliście nam bakcyla. Może za bardzo jeszcze się lękamy by iść tyle kilometrów co wy, ale w przyszły piątek wraz z parafią w Wojcieszowa Górnego, zorganizujemy naszą "Ekstremalą Drogę Krzyżową" z Wojcieszowa do Podgórek. Będziemy szli wieczorem, do pokonania będziemy mieli około 10 km. No zobaczymy, może w przyszłym roku pójdziemy tak jak wy - mówił ks. Piotr Sikorski.
Na trasę z Wojcieszowa do Legnicy wyruszyło około 40 osób. Były to osoby m.in. z Legnicy, Bolesławca, Bogatyni, Jeleniej Góry, Lubina i Gostkowa. Do pokonania mieli aż 49 km m.in. przez Lipę, Muchów, Pomocne, Chroślice, Słup, Winnicę i Kozice. Zdecydowana większość trasy wiodła drogami asfaltowymi i szutrowymi. Tylko pierwsze 9 km wymagało wejścia na szczyty o wysokości 600 m n.p.m. i zejście znowu na wysokość ok. 250 m n.p.m.
Do Legnicy uczestnicy wchodzili już po wschodzie słońca i musieli przejść przez całe miasto, jako że kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego znajdował się na drugim jego końcu. To ważne ponieważ Ekstremalne Drogi Krzyżowe w diecezji legnickiej zaczynały bądź kończyły się dotychczas w miejscach, w których znajdują się relikwie Krzyża Świętego - sanktuarium Krzyża Świętego w Jeleniej Górze, sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej w Legnickim Polu, sanktuarium w Bolesławcu a obecnie w parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Legnicy.
W drodze uczestnicy rozważali mękę Jezusa z rozważań zaproponowanych przez pomysłodawców EDK z Krakowa.
- Pierwszy raz w życiu modliłem się w ten sposób, uczestnicząc w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej. Dało mi to bardzo dużo. Potrafiłem odrzucić wszystko to co mam na co dzień w domu. Różne pokusy np. telewizję, internet. Tutaj w ciemności i ciszy tego po prostu nie było. Poszedłem i udało mi się porozmawiać w spokoju z Panem Bogiem. W domu jest często tak, że rozmawiam z Nim, bo akurat miałem 5 minut przerwy między jednym a drugim programem w telewizji - mówił na końcu Adam z Legnicy.
- Namówiła nas siostra męża, Ania. Ja byłam bardzo chętna jednak z czasem wiele osób odwodziło mnie od tego pomysłu. I moja zaczęłam tracić wiarę, czy uda się bezpiecznie dojść. Mąż na szczęście nie stracił w nas wiary i dlatego ruszyliśmy. Mieliśmy też konkretną intencję. Teraz, na końcu możemy powiedzieć - było warto ruszyć. Ciężko było ale było pięknie. Doszłam do momentu, gdy brakowało sił i przyszły myśli, po co w ogóle to robię? Bo na początku jest fajnie, dobrze się idzie, ale w pewnym momencie przychodzi ogromne zmęczenie, ból, chłód i przychodzą myśli, że lepiej było leżeć w ciepłym łóżeczku. I wówczas, w kryzysie, padają najważniejsze pytania i odpowiedzi. Jest to więc wielkie przeżycie fizyczne ale i duchowe - mówiła Katarzyna z Bogatyni, która wędrowała z mężem Wojciechem.
- Na tych 50 kilometrach marszu były chwile zwątpienia ale miałem konkretne intencje. Mam nadzieję, że dzięki zmęczeniu, przemodleniu, zamyśleniu nad męką Jezusa w tej właśnie formie, moje święta Wielkanocne będą miały inny, głębszy wydźwięk - mówi Adam z Gostkowa.