Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Od św. Piotra po kamień z pretorium

– Cieszyliśmy się, gdy odkryliśmy 30 relikwii. Nie wiedzieliśmy, że czeka nas odkrycie dziesięciokrotnie większego zbioru – mówią lubomierzanie o największej w Polsce kolekcji relikwii.

Mamy tutaj ponad 200 relikwii różnych świętych, a niektórzy doliczyli się nawet ok. 300. Odkryto je kilka miesięcy temu. Ich odnalezienie ma posmak powieści detektywistycznej, więc niejeden miłośnik historii zdążył już odwiedzić Lubomierz. Otóż ostatnimi siostrami mieszkającymi w Lubomierzu były karmelitanki. One wyprowadzając się pod koniec lat 90. XX w., posprzątały i uporządkowały wiele dzieł sztuki.

Gdy parafia postanowiła sprzedać jeden z budynków, natrafiono w nim na niewielki kuferek. – Po otworzeniu okazało się, że znajdują się tam relikwie świętych. Było ich tam chyba z 30. Bardzo się ucieszyliśmy. Jednak siostry karmelitanki zdziwiły się naszą radością, mówiąc, że jest tych relikwii o wiele więcej. Trzeba je tylko znaleźć. I zaczęliśmy szukać – mówi ks. Erwin Jaworski, proboszcz parafii w Lubomierzu. Od podziemi aż po strych rozpoczęło się przeczesywanie pomieszczeń. W dawnym archiwum stał kufer, a w nim prawie 300 relikwii. Niestety, ich stan nie był, mówiąc oględnie, najlepszy. Dlatego nie rozbierano grupowych relikwiarzy, a pozostałe zabezpieczono i wystawiono w gablocie. Dzisiaj można ją zobaczyć w kaplicy Matki Bożej Szkaplerznej w bocznej nawie lubomierskiego kościoła. Są tu kości świętych z przeróżnych epok, a wyobraźnię rozpala odkryta z tyłu relikwiarza kartka autorstwa sióstr benedyktynek. Listę otwiera św. Piotr. Towarzyszą mu św. Filip, św. Jakub, św. Bartłomiej, św. Tadeusz, św. Mateusz oraz św. Maciej. – Odnajdziemy tutaj też doczesne szczątki św. Marii Magdaleny, św. Bonifacego, św. Urszuli, św. Teresy, a także patrona miasta, czyli św. Maternusa. Jest olej św. Mikołaja, a także kamienie opisane jako „kamień z Pretorium” – mówi Aron Bogusz, przewodnik.

Historia na nowo

Radość z odkrycia jest wielka. Lubomierz to dzisiaj miasteczko z 2 tys. mieszkańców. Przez ostatnie 20 lat raz w roku ożywa, szczycąc się filmami komediowymi kręconymi tutaj w poprzednim wieku. Odkrywana w murach klasztoru historia pokazuje to miejsce jakby z zupełniej innej strony. Według jednego z krakowskich profesorów, jest to największy zbiór relikwii pierwszego stopnia na obszarze Polski. Pokazuje też duchowe bogactwo klasztoru benedyktynek, ich wiary i powiązań. Wielowiekową troskę o miejsce przerwała konfiskata dóbr zakonnych przez Prusaków w 1810 roku. Po niej klasztor już nigdy nie wrócił do dawnej świetności. Może teraz uda się odświeżyć prawdziwą historię miejsca i zbudować nową tożsamość miasta? Bo bogate było na pewno. Świadczy o tym fakt posiadania tylu relikwii przez siostry, które zarządzały miastem. Skądś pieniądze – i to niemałe – czerpać musiały. – W kronikach znaleźliśmy opis sprowadzenia jednego z twórców i zrobienia przez niego stroju i relikwiarza dla jednej z relikwii na ołtarzu głównym. Policzyliśmy sobie. Gdy porównaliśmy wartość pieniądza do innych opisów w kronice, wyszło nam, że to był koszt rzędu kilku tysięcy owiec. Ogromna suma! – mówi A. Bogusz.

Czy na pewno?

Pytanie, które musi paść, brzmi: czy wszystkie relikwie są autentyczne? – Mamy opisany w kronikach proces sprowadzania relikwii świętych, które dzisiaj znajdują się po bokach głównego ołtarza – mówi przewodnik. – Przedstawiciele klasztoru pojechali do Rzymu, gdzie byli umówieni na konkretne relikwie. Jednak na miejscu nabrali podejrzeń co do autentyczności pożądanych fragmentów. Zażądali więc zamiany na inne, które już wzbudziły u nich większą wiarygodność. Widać więc dużą roztropność u sióstr benedyktynek w pozyskiwaniu tych cząstek.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy