Dziennikarz "Gościa Niedzielnego" i publicysta Marcin Jakimowicz był gościem 40. "Salezjańskiego Kociołka Kultury". Swoje świadectwo oparł na doświadczeniach ostatnich dwóch lat.
Spotkanie przebiegało pod hasłem "Jestem zdolny do wszystkiego". Marcin Jakimowicz wiele miejsca poświęcił w nim ostatnim dwu latom swojego życia, podczas których, jak sam mówił, przeżywał głęboki kryzys.
Przeżywała go także jego rodzina. Kryzys dotyczył nie tylko sfery duchowej, ale także fizycznej. Owocem tych dwóch lat była m.in. książka "Pan Bóg. Uwielbiam".
- Nie pytaj Pana Boga o to, co masz robić. Nie jesteś Jego najemnikiem. Rób, a Pan Bóg pobłogosławi twojemu działaniu, jeśli Mu się ono spodoba - dowodził w Lubinie Marcin Jakimowicz.
- Bóg jest tak pokorny i miłosierny, że dostosowuje się do naszych decyzji. Jeśli chciałeś zostać zakonnikiem ale nim nie jesteś, nie straciłeś Bożej łaski - zapewniał.
Dziennikarz przytaczał własne doświadczenia w tej mierze, od zdarzeń rodzinnych do refleksji wyniesionych z udziału we wspólnotach wiernych. "Bóg kocha desperatów" a "Królestwo Boże to nie plan ewakuacji, ale plan inwazji", mówił M. Jakimowicz. Gość "Kociołka" odniósł się także dość obszernie do dość powszechnej maniery oceniania jak modlą się inni. Modlitwa to nie tylko symbol złożonych rąk. To także taniec i śpiew, zapewniał.
- Bóg nienawidzi szemrania. Nie oceniajcie, jak ja przez wiele lat, radosnego wielbienia Boga. Nie wstydźcie się tańczyć, krzyczeć i spiewać, wielbiąc Pana - apelował do słuchaczy.
Spotkanie z Marcinem Jakimowiczem poprzedził występ duetu muzycznego. Na scenie zaprezentowały się Aleksandra i Zofia Birut, kilkunastoletnie dziewczyny, które zaprezentowały trzy utwory na flet prosty i akordeon. "Jestem zdolny do wszystkiego" było 40. wydaniem "Salezjańskiego Kociołka Kultury", ostatnim przed wakacjami. Następne zaplanowano na 16 września.