Tej nocy ponad 50 razy dolnośląscy strażacy wyjeżdżali do interwencji związanych z nocnymi ulewami. Najgroźniej było w okolicach Bogatyni, ale obyło się bez większych strat.
Jak poinformował nas mł. bryg. Krzysztof Gielsa z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu, najczęstszą przyczyną wyjazdów strażaków były tej nocy lokalne podtopienia oraz konieczność usuwania z dróg powalonych drzew.
- Najwięcej takich sytuacji było w powiecie zgorzeleckim, a konkretnie w tzw. worku turoszowskim. W okolicach Bogatyni strażacy musieli kilkukrotnie wypompowywać wodę z zalanych posesji.
Na pobliskiej trasie kolejowej usuwali drzewo, które spadło na tory. Na jakiś czas wstrzymano tam ruch kolejowy. Połamane gałęzie usuwano także z dróg na terenie całego powiatu - relacjonuje. Mimo to strażacy sytuację oceniają jako dobrą.
- Wbrew wcześniejszym ostrzeżeniom meteorologicznym nie było tak źle, jak przypuszczaliśmy - ocenia mł. bryg. Krzysztof Gielsa. Sytuacja jednak zmienia się z godziny na godzinę. Burze nie ustają, na terenie całej diecezji nadal padają ulewne deszcze.