W OPS-ach stoją kolejki osób z wnioskami o 500+. Obok drugie - akwizytorów bankowych. Może to oznaczać kłopoty. Głównie dla banków.
Od kilku tygodni gminy przyjmują wnioski o świadczenia wychowawcze w ramach rządowego programu "Rodzina 500 plus". Tylko w Bolesławcu jest do niego uprawnionych ponad 1,2 tys. osób. W całej diecezji liczba ta oscyluje wokół 300 tysięcy. 300 tysięcy razy 500 złotych - to już niezła gratka dla... banków.
Dlatego kiedy z pokoju, gdzie składane są wnioski, ktoś wychodzi, już czeka na niego najbardziej korzystna oferta kredytowa na świecie prezentowana przez uroczą panią /przemiłego pana z banku. Pracownicy OPS-ów mówią, że zainteresowanych kredytem, pożyczką, chwilówką jest coraz więcej osób. Im mniej zamożni, tym chętniej rozmawiają z bankowymi akwizytorami.
Czasem umowy podpisywane są jeszcze w korytarzu OPS-u. Bo dla banków to żyła złota w pakiecie z zaufaniem do państwa, że będzie wypłacało uprawnionym regularnie i długo. Wszyscy są w zasadzie zadowoleni. Ale to, kto tu jest złowionym, a kto łowcą, okaże się później. W naszym kraju co trzecia osoba nie spłaca w terminie zobowiązać bankowych. Co ósma - w ogóle. Oczywiście, w takiej sytuacji bank mógłby nałożyć na osobę pobierającą 500 zł nakaz egzekucji tych pieniędzy bezpośrednio na konto długu. Mógłby, gdyby to było możliwe.
Jak wynika z informacji resortu Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, zgodnie z art. 31 ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci, świadczenie wychowawcze nie podlega egzekucji. Wtedy trzeba zająć inne źródło dochodu. A co, jeśli jedynym takim źródłem są zasiłki pobierane z OPS jako "świadczenia wychowawcze". Przecież takich rodzin nie brakuje.
Wtedy banki będą miały kłopot, a donatorzy kredytów - gotówkę. Chyba, że - jak zauważył jeden z ekonomistów - bankom bardziej opłaca się mieć nasze długi niż regularnie spłacane należności.