W Krzeszowie rozpoczęło się burzenie jednego z tamtejszych kościołów.
W poniedziałek, 18 kwietnia 2016 r., rozpoczęła się rozbiórka kościoła poewangelickiego w Krzeszowie przez jego nowego, prywatnego właściciela.
Zostaje zniszczona nie tylko wyjątkowa budowla, która została wzniesiona w stylu nawiązującym do architektury lokalnej, ale również pomnik wiary ewangelickiej na Śląsku. Znamienne, że pomimo upływu 7 dekad od zakończenia II wojny światowej, kościoły protestanckie spotyka ten sam, okrutny los…
Kościół Zbawiciela (Heilandskirche), po takie było jego pierwotne wezwanie, został wzniesiony przez protestantów na początku XX wieku.
W 1842 r. powstała w Krzeszowie gmina ewangelicka licząca 52 dorosłych i 23 dzieci. Na początku XX wieku odnotowano w Krzeszowie 199 protestantów, w Gorzeszowie – 58, w Jawiszowie – 19, w Lipienicy – 17, a w Krzeszówku tylko 2. Dla porównania katolików w Krzeszowie wtedy było 1274. Wspólnota ta była przynależna do parafii w Lubawce, dlatego pastor Hermann Neugebauer rozpoczął od 1902 r. zbiórkę pieniężną z przeznaczeniem na budowę świątyni w Krzeszowie. Za pośrednictwem A. Frankego prosił Związek Gustawa Adolfa o wsparcie tej inicjatywy.
W 1906 r. przyznano pieniądze na budowę krzeszowskiego kościoła, który miał być ukończony w 1909 r. Jednak kamień węgielny położono 25 czerwca 1912 r., aby 17 września ukończyć budynek w stanie surowym, a 4 lipca 1913 r. superintendent Haupt dokonał jego poświęcenia. 1 lipca 1926 r. utworzono parafię w Chełmsku Śl. w skład której, razem z kaplicą Lutra w Okrzeszynie, wszedł również krzeszowski kościół. Trzy lata po erygowaniu parafia liczyła 884 wyznawców.
Kościół Zbawiciela pełnił swoją funkcję do końca II wojny światowej. W maju 1946 r. pastor Walter Kindler opuszcza Krzeszów, przekazując klucze lektorowi W. Kruegelowi, który został przesiedlony w 1947 r. i od tego czasu świątynia nie była użytkowana. Od 1972 r. próbowano dom modlitwy przebudować na dom mieszkalny, adaptacji nie zakończono, budynek popadł w ruinę. Dziś umierającą świątynię, ostatecznie dobito.
Projektantem kościoła Zbawiciela był wrocławski architekt Feliks Henry, przedstawiciel późnego historyzmu. Stylistycznie bliski budowli krzeszowskiej jest kościół Matki Bożej Fatimskiej w Witkowie (pow. świdnicki). Oba wzniesiono w Heimatstil - nurcie nawiązującym do sztuki lokalnej, charakterystycznej dla regionu. F. Henry zaprojektował we Wrocławiu rezydencję rodziny Schoellerów (dziś hotel Platinum Palace) czy pomnik Friedricha Schillera. Paradoksalnie najbardziej rozpoznawalnym dziełem artysty jest nieistniejąca wieża widokowa na Śnieżniku.
Kościół Zbawiciela był budowlą salową, pokrytą dwuspadowym dachem, z wieżą od strony zachodniej i przedsionkiem od wschodu.
Wieża była na planie kwadratu, pierwotnie zakończona dwuspadowym hełmem z odeskowanym półszczytem, w który wkomponowano otwory zamknięte drewnianymi drzwiami ciesielskimi. Na tej wysokości wysiały 3 dzwony - Gustaw Adolf, Jan Sebastian Bach i Marcin Luter. Znacznie niżej znajdował się duży ostrołukowy witraż przedstawiający Zmartwychwstałego Chrystusa.
Wieżę flankowały dwa pomieszczenia, wykonane z techniką fachwerkową. Elewacje północna i południowa były oskarpowane o dwóch osiach okiennych, dodatkowo od południa były drzwi boczne. Elewacja wschodnia, z odeskowanym półszczytem, posiada przedsionek na planie prostokąta, z piaskowcowym portalem w którego kluczu wyrzeźbiono krzyż grecki wraz z literami C i D oraz datą 1912.
Wnętrze było jednonawowe z wydzielonym prezbiterium wkomponowanym w przyziemie wieży. Drewniane, kolebkowe sklepienie wparte było na słupie ozdobionym motywami florystycznymi. Od strony wschodniej znajdował się drewniany, zdobiony również motywami kwiatowymi, chór z organami. We wnętrzu umieszczono dwa rzędy drewnianych ławek, wykonanych przez stolarza Rudolpha z Jeleniej Góry za 2000 marek. W ołtarzu głównym znajdował się duży rzeźbiony krzyż z wizerunkiem Chrystusa, ufundowany przez Rinkla z Kamiennej Góry. Biblię podarowała cesarzowa Augusta Wiktoria. Tradycyjnie w świątyni znajdowały się ambona wkomponowana w południową ścianę prezbiterium oraz chrzcielnica, stojąca z drugiej strony.
Szkoda, że na naszych oczach niszczone jest dziedzictwo minionych pokoleń. Szczególnie, że ta świątynia była wpisana do gminnej ewidencji zabytków. Dziś, pozwalając na niszczenie pozostałości po kulturze protestanckiej nie postawiamy najlepszego świadectwa. Kto wie, czy w ciągu kolejnych dekad nie będziemy musieli oglądać koparek i spychaczy niszczących kościoły rzymskokatolickie. Historia bowiem bywa złośliwa i okrutna, a zapewne dla wówczas panującej innej religii czy nowoczesnej ideologii nasze świątynie będą tylko reliktem dawno zapomnianej epoki.