Turyści wchodzący na plac klasztorny w Krzeszowie mogą oniemieć – wycięto wszystkie drzewa z tamtejszej alei!
Luty 2016 roku zapisze się w historii sanktuarium Matki Bożej Łaskawej kilkoma wydarzeniami, z których jedno wywołało bardzo dużo emocji. Chodzi o wycinkę drzew w alei wiodącej od wejścia na teren dawnego opactwa a wejściem do bazyliki. Kto był wielokrotnie w Krzeszowie, teraz musi pojechać tam znowu. Zupełnie inaczej spojrzy na bazylikę – dosłownie.
Wycięto kilkanaście drzew i plac wizualnie się powiększył. Niestety wielu pielgrzymów i turystów zareagowała krytycznymi uwagami na te działania zarządców sanktuarium. Grzegorz Żurek, kierownik ds. sanktuarium, odpowiada, że wycinka była jednak konieczna, ponieważ opinia dendrologów nie pozostawiała złudzeń, iż stan tych ponad 100-letnich drzew jest bardzo zły.
- W opinii specjalistów utraciły one swoje właściwości przyrodnicze i estetyczne oraz stały się realnym zagrożeniem dla przebywających w ich otoczeniu osób. Jednym słowem były to drzewa, które w każdej chwili mogły się przewrócić na zwiedzających – mówi Grzegorz Żurek.
Z drugiej strony wycinka drzewa przyczyniła się do odtworzenia historycznego wyglądu placu klasztornego! Znana nam, ludziom XXI wieku aleja lipowa powstała dopiero w XIX wieku. W myśl pierwotnych założeń architektonicznych fasadą kościoła Wniebowzięcia N.M.P. w Krzeszowie miała oczarowywać wchodzących na plac klasztorny i nie było mowy o sadzeniu jakichkolwiek drzew! Na potwierdzenie tych słów można obejrzeć XVIII wieczne rysunki i miedzioryty, które przedstawiają cysterskie opactwo. Nie ma tam ani jednego drzewa.