W latach 1940–1956 Sowieci deportowali na Syberię i do Kazachstanu ok. 1,35 mln Polaków. Tylko co trzeci wrócił do domu. Niektórzy z nich osiedlili się później w Legnicy.
Dwa niewielkie pokoiki na 1. piętrze legnickiej kamienicy tętnią gwarem. Wiadomo – wtorek. Dzień spotkania zarządu legnickiego koła Związku Sybiraków. Jest o czym rozmawiać. Za kilka dni uroczyste odsłonięcie pomnika ofiar Sybiru. To ukoronowanie ponad 20-letniej działalności koła. Takiego pomnika nie ma nigdzie indziej. – Jest najpiękniejszy ze wszystkich w Polsce – bez ogródek mówi Tadeusz Koszarski, wiceprezes legnickich Sybiraków.
Instalacja powstała w rekordowo krótkim czasie. Zdumiała nie tylko mieszkańców, ale nawet zwierzchnie władze związku we Wrocławiu – długo nie mogli uwierzyć w ten sukces. Pomnik stanął u zbiegu ulic Stefana Czarnieckiego i Wrocławskiej na legnickim Zakaczawiu. Właśnie to ta „dzielnica cudów” podzieliła na moment Sybiraków. Niektórzy obawiali się, że ten wyjątkowy obiekt pamięci będzie systematycznie niszczony przez wandali. Inni są przekonani, że świętość tego miejsca, szacunek, jaki budzi forma pomnika (symbolika torów, orzeł w koronie), obronią świadomość historyczną i honor legniczan. Autorem pomysłu na taką formę monumentu jest jeden z najwybitniejszych polskich plastyków, legniczanin Grzegorz Niemyjski. To on wymyślił symbolikę zerwanych torów, wiodących w górę do obelisku, na którym widnieje inskrypcja: „Pamięci polskich zesłańców Sybiru w latach 1940–1956, w hołdzie dla ich męczeństwa oraz wierności ideałom wolności i niepodległości – legniczanie”. Podkłady tych granitowych torów to jednocześnie nazwy miejscowości, dokąd zsyłano Polaków. Te nazwy także wzbudziły emocje. Na krótko. – Podkładów jest siedem, a w całej Rosji jest co najmniej 30 wielkich obszarów, gdzie zniewolono Polaków – zwraca uwagę Alfreda Dąbrowska, szefowa legnickiego koła Związku Sybiraków. Była dyskusja – spokojna, kulturalna, jak to wśród Sybiraków. W efekcie dodano do istniejących nazw Ałma-Atę, stolicę Kazachstanu, gdzie zesłano najwięcej polskich rodzin. – Dlaczego to nam się tak szybko udało? Bo, parafrazując słowa ks. Twardowskiego, trzeba się śpieszyć budować, tak szybko odchodzą Sybiracy – mówi Józef Świst. Ale pomysł na upamiętnienie ofiar stalinowskich zesłań zintegrował, wzmocnił środowisko legnickich Sybiraków. Śmieją się, że teraz nieładnie byłoby zbyt szybko odchodzić. A poważnie, to sukces upamiętnienia ofiar sowieckich obozów pracy rzeczywiście dodał im wiary we własne siły i wzmocnił przekonanie, że pamięć ta jest potrzebna nie tylko im. – Część z nas uważa, że pomnik sprowokuje wiele osób, zwłaszcza zależy nam na młodzieży, do zadawania pytań o losy Sybiraków. Na razie zbyt często mylą nas z Kresowiakami – kręci głową Stanisław Szudrowicz. – Może dzięki pomnikowi ogromna niewiedza w tym temacie zamieni się w wiedzę? – zastanawia się Czesława Kaszewska. – Ja mam taką nadzieję – odpowiada pan Stanisław. Bo jeśli nie pomnik, to on sam o wszystkim może opowiedzieć. Miał 12 lat, kiedy wraz z rodziną powędrował na Sybir. Wszystko pamięta. Teodozja Błażusiak mówi, że pomnik wzmocnił ich. – Jak tylko pojawiły się ławki, a jeszcze trwały prace budowlane, codziennie tam przysiadałam. Myślę wtedy o bracie, który na Sybirze umarł z głodu – wspomina. – „Moja mamo, ty wiesz, ile nocy nie spałaś, gdy przy pryczy klęczałaś, gdym ja chory był...” – intonuje Maria Majgier. Józef Świst, od kiedy tylko zaczęto przygotowywać plac pod obelisk, zmienił trasę codziennej wędrówki do firmy. – Kiedyś chodziłem przez rynek, teraz nadrabiam drogi, pilnuję, jak trzeba, przegonię pijaczków – mówi. Sybiracy zwracają także uwagę, że teren wokół pomnika, zagospodarowany, czyściutki, podoba się okolicznym mieszkańcom. – Tu kiedyś mają być kamery, ale oni sami już gonią wandali. Rośnie świadomość. Może obejdzie się bez monitoringu? – zastanawia się pan Józef. Choć pomnik i jego otoczenie były gotowe już dawno, uroczyste otwarcie zaplanowano na 17 września, rocznicę napaści Związku Radzieckiego na Polskę. – Od tej daty wszystko się zaczęło, cała nasza poniewierka... – zamyślają się Sybiracy. Gościem honorowym uroczystości miał być kard. Henryk Gulbinowicz, wilniuk, duchowa ostoja Sybiraków, ale w tym czasie wypadła mu wizyta w Watykanie. Zaproszono także władze kościelne, miejskie i głównych fundatorów pomnika, przedstawicieli Fundacji Polskiej Miedzi. Zaangażowanie prezydenta Legnicy, rady miejskiej i urzędników jest, zdaniem Sybiraków, nie do przecenienia. Tak samo jak artysty projektującego całe założenie. – Dzięki niemu to miejsce przenosi nas w krainę wspomnień, a dla młodych będzie inspiracją, aby dowiedzieć się o tym, co nas spotkało – mówią. O tym będą mówiły także tablica informacyjna pod pomnikiem oraz wydawnictwo „Przeżyli, by pamiętać”, dostępne za dobrowolne datki w siedzibie legnickiego koła Związku Sybiraków.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się