- Biskupi są jak niemowlęta. Długo śpią, a jak się obudzą, to płaczą - mówił abp Hoser. - Bo jak widzą, co się stało, to boli ich to ich ojcowskie serce.
Księża diecezji legnickiej w Centrum Spotkań im. św. Jana Pawła II w Legnicy odbyli cykliczne spotkanie przed nowym rokiem duszpasterskim. Tym razem gościem specjalnym był abp Henryk Hoser SAC, ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej.
Arcybiskup skupił się na przyczynach zmian społecznych, które sprawiają, że ludzie masowo odrzucają nauczanie Kościoła w kwestiach małżeństwa, rodziny i seksualności. Opisał odrzucanie przez kręgi inteligencji autorytetu Kościoła od końca XVIII wieku. - Odrzucano prymat papieża, odrzucano prymat Kościoła. Wielkim przełomem okazał się dla świata rok 1968 we Francji i Stanach Zjednoczonych, kiedy to zakwestionowano jakiekolwiek autorytety. To była śmierć ojcostwa. Tam królowało hasło, które do dzisiaj jest praktykowane w Polsce: „zabrania się zabraniać”. Uderzenie w jakikolwiek autorytet mający funkcję regulacyjną w społeczeństwie. To było otwarcie rewolucji obyczajowej. Ona rozłożyła w końcu rodzinę. Hasło wolnej miłości „robić miłość a nie wojnę" - mówił arcybiskup.
W tym samym czasie trwała w Kościele ożywiona dyskusja posoborowa. Jednym z głównych problemów była konfrontacja z na nowo pojętą seksualnością. Wśród niej ludzie oczekiwali jasnego stanowiska Kościoła wobec chociażby hormonalnej pigułki antykoncepcyjnej. - Papież Paweł VI powołał komisję do rozpatrzenia tej sprawy. Stanął wobec bardzo trudnego zadania, bowiem wynikiem pierwszych prac były dwa stanowiska komisji: większościowe, żeby przyjąć jako pozytywną tę pigułkę, jako pomoc i wsparcie dla natury. Druga opinia była opinią mniejszości członków komisji, która wskazywała na fatalne skutki takiej decyzji. Uważano bowiem, że nie ma uzasadnień, by tak głęboko ingerować w naturę kobiety. Paweł VI w bardzo dramatycznych okolicznościach poszedł za głosem mniejszości. Dokładnie 25 lipca 1968 r. ogłosił encyklikę "Humanae Vitae". Ta data rozpoczęła kryzys posoborowy w Kościele - mówił abp Henryk Hoser.
Według hierarchy, kryzys był tym bardziej nasilony, że dwa wielkie organizmy społeczne były pewne, że Kościół zgodzi się na technologię hormonalną. Pierwszym były media, które przygotowywały teren. Przygotowały ludzi, że jest nowa era prometejska. Skończą się kłopoty małżeńskie. Będą się mogli kochać bez konsekwencji. Drugim był przemysł farmaceutyczny. Rynek wydawał się bowiem nieograniczony. Połowa ludzkości to kobiety. Liczba potencjalnych klientek liczyła się w miliardach, a nie milionach kobiet. Raptem postawa Pawła VI spowodowała, że w Kościele rozpoczął się długi okres kontestacji nauczania kościelnego. Poszczególne episkopaty krajów zachodnioeuropejskich nie poszły za głosem papieża, m.in. biskupi holenderscy, belgijscy, francuscy.
- Okres kontestacji nauczania pontyfikalnego trwa do dzisiaj. Czasami przybiera na sile, czasami słabnie. Teraz znowu wzmógł się pod wpływem tym samych Kościołów. Ta fala wraca dzisiaj w szerokiej rozmowie poprzedzającej synod poświęcony rodzinie. Dotyczy to wspomnianych episkopatów, ale też i tych ze Szwajcarii czy Hiszpanii. Próbuje się brać w nawias nauczanie trzech papieży: Pawła VI, Jana Pawła II i Benedykta XVI, i opierać się na dokumentach soborowych i Franciszku I - mówił arcybiskup.
- Kościół przestał tam się interesować duszpasterstwem rodzin. Wydawało się duszpasterzom, że zajmowanie się dziećmi i rodziną jest niepoważne. Że ważniejsza jest polityka, ruch posoborowy. To były według nich sprawy godne kapłana, by mógł zmieniać świat. Do czego to prowadzi, wie ten, kto był na Zachodzie, wie, w jakim stanie zanikowym jest tam Kościół - dodał hierarcha.
- Polska nie przeżyje kryzysów posoborowych. Jej to nie dotknęło. Ominęło nas to zamieszanie. Jak to się stało? Przed tygodniem rozmawiałem o tym z jednym kardynałem i powiedziałem, że komuniści wsadzili nas do lodówki i się nie zepsuliśmy. A na poważnie to mieliśmy znakomite postacie: kard. Stefana Wyszyńskiego i kard. Karola Wojtyłę. W Polsce była ciągłość duszpasterska i rozwojowa. Kard. Karol Wojtyła był bliskim współpracownikiem Pawła VI i współautorem "Humanae Vitae". Kiedyś brałem udział w kursie naturalnego planowania rodziny metodą Billingsów. Usłyszałem wówczas, że będziemy mieli zawsze 2 przeciwników: lekarzy i księży. A powiem więcej - biskupi są jak niemowlęta; długo śpią, a jak się obudzą, to płaczą. Bo jak widzą, co się stało, to boli ich to ich ojcowskie serce. Dlatego ważne jest działanie prewencyjne. Jest ważniejsze niż działanie objawowe, po fakcie. Papież Franciszek mówi, że Kościół ma być jak szpital polowy. Jednak możliwe będzie, że rannych będzie tak wielu, że przekroczy to możliwości tego polowego szpitala. Dlatego ważne jest działanie prewencyjne - nawoływał abp Henryk Hoser SAC zachęcając do działań mających na celu wspieranie duszpasterstwa rodzin.