Stefan Rosik jest jedną z lepiej rozpoznawalnych osób w grupie o numerze 1.
Idę 11. albo 12. raz. Pierwszy raz poszedłem dlatego, że chciałem się wpisać w tradycję ojców, przodków tak chłopów jak i szlachciców. Zbiegło się to z narodzinami mojej wnuczki, która miała się narodzić we wrześniu, ale na świat przyszła 15 sierpnia! Później chodziłem ku czci każdego z wnuków. Głównie chodzę w intencji rodziny.
Pielgrzymka to droga docierania się. Za każdym razem to jest droga, która wymaga akceptacji innych oraz własnych słabości. Jest to czas uczenia się przebaczania innym, ale również i sobie. Każda pielgrzymka pogłębia wiarę. Zawsze coś nowego się odkryje. Od miejsc w których już kiedyś byliśmy, po wewnętrzne rozeznania.
Duchowo zawsze jest na nowo, zawsze na bogato. Ale ogólnie żałuję że tak późno zacząłem pielgrzymować. Mógłbym być już przecież po raz 20. czy 30. na szlaku! Ale wszystko przed nami!