W Kliczkowie znajduje się najbardziej oryginalny cmentarz tej części Europy.
W Polsce był pierwszy. No prawie, jeżeli uwzględnimy podobne budowle, które powstały na terenie ówczesnych Prus, a obecnie leżące w granicach Polski.
Otóż tuż przed II wojną światową właściciel dóbr w Kliczkowie (gm. Osiecznica) bardzo ubolewał nad stratą ukochanego konia, który zwał się Juno. Pan postanowił wystawić rumakowi nagrobek. W ten sposób narodził się zwyczaj wystawiania nagrobków padłym dworskim koniom oraz ukochanym psom.
Pierwsi osadnicy na Ziemiach Odzyskanych wspominają, że w latach 50. XX wieku mogło być na łące na pałacem nawet kilkanaście nagrobków.
Do dzisiaj przetrwały jedynie dwa. Na jednym wyryto w kamieniu cztery imiona: Johann, Friedrich, Georg i Hermann. Drugi przypomina klacz rycerską Zamku Kliczków, a wcześniej klacz wyścigową o imieniu Zacateca, która padła w 2010 roku.
To pierwszy, ale nie jedyny, jak podają praktycznie wszystkie źródła, cmentarz koni w Polsce. Drugi założono w słynnej stadninie w Janowie Podlaskim. Oczywiście nam bliżej jest do tych po drugiej stronie Nysy i Odry. Najbliższy taki cmentarz znajduje się w niemieckim Hamburgu.
Zwierzęce cmentarze można było przed wojną odnaleźć również w dobrach w Laskowicach pod Wrocławiem i Bożkowie w Kotlinie Kłodzkiej.