O posłuszeństwie, Narnii w Rosji oraz o nietypowym egzaminie z historii Polski z s. Maksymilianą Borodyn CSSE rozmawia Jędrzej Rams.
Jak Kościół w Rosji zareagował na wybór papieża z Ameryku Południowej?
Wybór papieża jezuitę pochodzacego z Ameryki Południowej był, chyba jak dla większości ludzi, zdziwieniem. Mentalność amerykańska różni się od tej syberyjskiej, więc nie wszystkie gesty papieskie są zrozumiałe dla ludzi. Ludzie na razie jeszcze przyglądają się i w miarę możliwości wgłębiają się w nauczanie dzięki pomocy duszpasterzy. Wybór takiego papieża pokazał, że Kościół katolicki to nie tylko Polska i Włochy.
Jest Siostra odbierana bardziej jako Polka, może bardziej jako katoliczka czy może wreszcie po prostu jako zakonnica, bez patrzenia na narodowość?
Często mylona jestem z prawosławną siostrą. Większość ludzi kojarzy mnie z jakimś kościołem, ale sami nie wiedza jakim, często zaczepiają i pytają kim jestem. Mowa od razu zdradza pochodzenie, narodowość wzbudza pewne emocje. Ludzie albo dziwią się, że tak dobrowolnie tu przyjechałam albo szukają swoich związków z moim krajem i chwalą się wiedzą o nim. Jeden pan, pewnie historyk zrobił mi mały egzamin z historii Polski, po którym dosłownie byłam mokra ;-) Mam nadzieję, że wiedza historyczna w tym wypadku posłużyła głoszeniu Dobrej Nowiny. Zdążają się też spotkania z fanami polityki, ale z takimi nie wdaję się w głębokie dyskusje. Niektórzy proszą o modlitwę, inni szukają pomocy materialnej, inni patrząc na obrączkę pytają o męża, dzieci i zadają setki pytań odnośnie celibatu, który dla nich jest trochę niepojęty. Ja sama w miarę możliwości chodzę do prawosławnych cerkwi na chwilę modlitwy, różnie jest odbierana moja obecność, ale nikt nigdy oficjalnie mnie nie wygonił. Od dwóch lat na początku maja organizuję jednodniową pieszą pielgrzymkę do cudownej ikony Matki Bożej do prawosławnej cerkwi za Nowosybirskiem, nie jesteśmy tam oficjalnie witani z oczywistych względów, ale miejscowe duchowieństwo jest pod wrażeniem i zawsze nas serdecznie zapraszają na następny rok. W przeciągu tego czasu nie zdążyło się aby ktoś mnie wyzywał i obrażał na ulicy, czego niestety nie mogę powiedzieć o Polsce.
Siostra jest objęta duchową adopcją – to umacniająca świadomość? Czego potrzeba najbardziej – modlitwy, pieniędzy, odpoczynku?
Wszystkiego :-) Osobiście najbardziej mi potrzebne jest wsparcie to duchowe jak i to takie zwykłe ludzkie. Świadomość tego, że są ludzie, którzy pamiętają i modlą się jest bardzo dużym wsparciem w ciężkich chwilach i małych kryzysach. Nieraz dostaję smsa z informacją, że w mojej intencji zostanie odprawiona Msza św., to wielka radość i umocnienie. Różni ludzie różnymi sposobami dają o sobie znać, czy to w formie modlitwy czy w finansowym wsparciu. Każda forma jest niezmiernie cenna i ważna. Często, jak mi się coś uda, myślę sobie, że może bez tego wsparcia nic by nie wyszło, że jestem tylko jednym z narzędzi. Staram się jak mogę nie zawieść podarowanego mi zaufania, że będę robić wszystko co w mojej mocy, aby choć trochę przybliżyć ludziom Boga.
Spotyka Siostra księży-Polaków? Udało się z nim spotkać na miejscu? Z innymi Polakami, nie księżmi, też?
Tak, w naszej diecezji jest sporo Polaków, zarówno księży jak i sióstr. Mi udało się spotkać z księdzem Andrzejem Obuchowskim, który pochodzi z Jeleniej Góry. Ja sama jestem ze Lwówka Śl. (Odległość 34 km - red.) Śmialiśmy się, że potrzeba było pojechać na Syberię, żeby się spotkać. Raz w roku w katedrze w Nowosybirsku organizowana jest konferencja dla duchowieństwa. Wtedy zjeżdżają się prawie wszyscy, niektórzy na to spotkanie jadą ponad dobę pociągiem, tak rozległa jest ta diecezja.
Polaków można też spotkać, ale rzadko. Zwykle są to szaleni podróżnicy, albo grupy wolontariuszy. Jest też trochę miejscowych ludzi z polskimi korzeniami a także sympatyków Polski i języka polskiego zgromadzonych w Domu Polskim.
Jak często udaje się Siostrze bywać w Polsce?
Na szczęście raz w roku, w okresie letnim. Jest to ważny moment nabrania sił fizycznych i duchowych, spotkań z rodziną, siostrami i przyjaciółmi.