Nowy numer 38/2023 Archiwum

Musiałam sama to zobaczyć

Od dekady ta pątnicza wędrówka wzbogaca maryjną duchowość Dolnego Śląska.

Żegnając pątników w legnickiej katedrze rano 12 sierpnia, bp Zbigniew Kiernikowski powiedział, że pielgrzymowanie to czas szczególnego zasłuchania się w słowo Boże. – Wzorem takiej postawy jest Abraham, który usłyszawszy Boga, ruszył w drogę. Tak samo było z Maryją, która usłyszała i przyjęła Słowo Boże – mówił hierarcha w legnickiej katedrze. Biskup dodał też, że jest to spotkanie z Bogiem i drugim człowiekiem.

Atmosfera modlitwy

I właśnie o tych dwóch aspektach najczęściej mówili ci, którzy wracają na pieszą pielgrzymkę do Krzeszowa. Wśród nich jest kilkunastoletni Mateusz Długosz, który w zeszłym roku poszedł z Legnicy do Krzeszowa po raz pierwszy.– Znalazłem tutaj przyjaciół i dlatego chciałem wrócić – mówi chłopak. Potwierdza to jego mama. – Atmosfera w zeszłym roku na szlaku była przepiękna. Wszystko dzięki modlitwie – mówi Mariola Długosz. Wśród ruszających były też rodziny, m.in. Urszula i Marek Skrzętowie z synem Michałem. – Idę już piąty raz, syn – czwarty. Bardzo chce się wracać na ten szlak. Jest to inna pielgrzymka niż na Jasną Górę. Nieco trudniejsza, bo jest wiele podejść pod górki. Ale ma to swój urok, jest mniej ludzi, łatwiej nawiązuje się więź – mówi Urszula Skrzęta. Zaraz dodaje też, że liczy się przede wszystkim modlitwa. – Biorę intencje znajomych, dla kogoś o zdrowie. Sama też proszę o pomoc, by przetrwać kolejny rok pracy w szkole – mówi kobieta.

Skuszeni odpustem

Ks. dr Mariusz Majewski, główny przewodnik krzeszowskiej oraz jasnogórskiej pielgrzymki, często spotyka się z komentarzami o odmienności pielgrzymki do Krzeszowa. Ludzie najczęściej pytają, czy ta pielgrzymka nie jest po prostu za krótka. – Każda pielgrzymka to czas łaski, wsłuchiwania się w słowo Boże, czas uprzywilejowany i wyjątkowy. Nie liczy się liczba kilometrów, lecz doświadczenie wiary. Ludzie idący do Matki szukają możliwości wyjścia ze zgiełku miasta i spotkania z Bogiem – odpowiada ks. Mariusz Majewski. Pątnicy mają do pokonania zaledwie 60-kilometrowy dystans. Dlatego wielu z nich daje się skusić na pozostanie na Wielkim Odpuście Krzeszowskim, który odbywa się następnego dnia. – Zostaliśmy w zeszłym roku na odpuście i, powiem szczerze, nie wierzyłam, gdy ludzie opowiadali, że jest na nim cudownie. Musiałam sama to zobaczyć. I faktycznie było pięknie – mówi Mariola Długosz. Ks. Mariusz Majewski wskazuje, że pielgrzymka ma niezwykle regionalny i diecezjalny charakter. – Nie wolno zapomnieć, że jest to pielgrzymka na największy odpust ku czci Wniebowzięcia NMP na Dolnym Śląsku. Bardo czy Wambierzyce swoje odpusty mają kiedy indziej, a i liczba ludzi przybywających na nie jest o wiele mniejsza – mówi główny przewodnik.

Dyszka za nami

Tegoroczne pielgrzymowanie do krzeszowskiego sanktuarium Matki Bożej Łaskawej było jubileuszowe, ponieważ to dziesiąta taka wyprawa w historii diecezji legnickiej. Pierwszy raz szli tędy ci, którzy pierwotnie wybierali się na Jasną Górę. Jednak powodzie latem 1997 roku zmusiły organizatorów do odwołania wędrówki do Częstochowy. Wybrano wariant pielgrzymki do Krzeszowa. Po latach pomysł powrócił i od dziewięciu lat, 12 sierpnia, sprzed legnickiej katedry rusza grupa ok. 100 pątników. Tegoroczne rozważania w drodze dotyczyły Świętej Rodziny z Nazaretu. Na znaczkach uczestników rekolekcji w drodze była reprodukcja Świętej Rodziny pędzla Michaela Willmanna z kościoła św. Józefa w Krzeszowie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast