Prokuratura umorzyła śledztwo ws. zeszłorocznego wypadku w kopalni KGHM w Rudnej.
Lubińska prokuratura badała przyczyny wypadku, do którego doszło 19 marca 2013 roku w kopalni miedzi ZG Rudna. Śledczy szukali winy osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo górników.
- Śledztwo doprowadziło do ustalenia, że do tąpnięcia nie doszło na skutek naruszenia przepisów i zasad techniki górniczej przez osoby odpowiedzialne za przestrzeganie w kopalni przepisów bhp. Jego powodem było dynamiczne i nietypowe, z uwagi na swoją siłę i zasięg, uaktywnienie się uskoku Rudnej Głównej. Tąpnięcie miało charakter samoistny i przy obecnym stanie wiedzy nie było możliwe do przewidzenia, pomimo prowadzonych pomiarów i obserwacji górotworu - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Przypomnijmy, że 19 marca zeszłego roku doszło do bardzo silnego wstrząsu. W rejonie najbardziej dotkniętym jego skutkami pracowało ponad 40 osób. 19 z nich zostało odciętych. Akcja ratunkowa trwała ponad 7 godzin. Na szczęście wszystkich górników udało się uratować.
Pierwsze tąpnięcia czyli nagłe i nie do przewidzenia rozprężenia skał w wydrążonych chodnikach nastąpiły kilka lat po uruchomieniu pierwszej kopalni miedzi. Nikt się tego nie spodziewał. Zaczęto więc próby z różnego rodzaju urządzeniami mierniczymi, które miały pomóc w uprzedzeniu miejsca i siły następnego tąpnięcia.
Niestety, do dzisiaj nikomu na świecie nie udało się stworzyć takiego urządzenia. Jedyną skuteczną obecnie metodą rozprężania górotworu są kontrolowane odstrzeliwania skał w wyznaczonych chodnikach. Zapewnia to uwolnienie skumulowanej tam energii.
Cykliczne odstrzały na pewno ocaliły niejedno górnicze życie, jednak, jak pokazuje tąpnięcie w „Rudnej”, nie można przewidzieć wszystkiego.