Leśnym tropem
Osoby i środowiska zaangażowane w tę inicjatywę mnożą wysiłki, by jak najszybciej doprowadzić ją do końca. Za ich przykładem pójdą niedługo leśnicy ze Świętoszowa. Chcą upamiętnić swoich starszych kolegów, których zamordowano na terenie Małopolski Wschodniej w latach 1939–49. Ruchowi przewodniczy nadleśniczy z Sanoka, w Świętoszowie – nadleśniczy Wojciech Moskaluk. – Na razie zbieramy informacje i kompletujemy wszelkie dane na ten temat. Jak tylko będziemy gotowi, chcemy w odpowiednio wybranym miejscu posadzić las z drzew upamiętniających każde nazwisko – mówi nadleśniczy Moskaluk. Ten las będzie dużo większy od kresowiackiego i może objąć nawet 900 nazwisk. W badanym okresie tylko z rąk band UPA zginęło 364 leśników polskich. Ich koledzy są gotowi własnymi rękoma posadzić wszystkie drzewa.
To zapomniana sprawa
ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski – Popieram inicjatywę Alfreda Janickiego. Podczas ludobójstwa na Kresach w latach 1939–1947 zginęło wielu tamtejszych księży i kleryków, wiele zakonnic. W większości byli wyciągani z kościołów, nierzadko podczas pogrzebów, chrztów. Byli mordowani często w bestialski sposób. To sprawa zapomniana zarówno przez polityków i samorządowców, jak i samo środowisko Kościoła. Pomysł pana Janickiego, by posadzić drzewa ofiarom ukraińskiego nacjonalizmu, to jedyna taka inicjatywa w Polsce. Wielokrotnie byłem uczestnikiem uroczystości poświęcenia tablic z nazwiskami pomordowanych duchownych, ale najczęściej były to inicjatywy lokalne, kiedy jedna wieś upamiętniała swojego proboszcza lub zakonników z Kresów. Jedno jest tylko wspólne w obu tych przypadkach – za każdym razem są to inicjatywy oddolne. W Węglińcu drzewa, ten żywy pomnik, będą upamiętniały wszystkich pomordowanych księży z Kresów, bez względu na miejsce sprawowania przez nich posługi. Po inicjatywach sadzenia dębów papieskich i dębów smoleńskich to kolejny dobry, godny naśladowania pomysł.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się