Zapomnianą formę rehabilitacji chce wskrzesić Izerskie Centrum Pulmonologii i Chemioterapii w Szklarskiej Porębie. Na kuracjuszy i turystów czekają odremontowane tarasy.
Leżakownia, odrestaurowana po przeszło 100 latach, to niezwykłe miejsce. Roztacza się stąd widok na panoramę Karkonoszy, a górskie powietrze podobno nadal działa tu cuda.
Izerskie Centrum Pulmonologii i Chemioterapii „Izer-Med” za własne pieniądze odremontowało to miejsce, które jeszcze pół wieku temu służyło pacjentom chorym na gruźlicę. Dyrekcja chce, aby z dobroczynnego działania gór korzystali wszyscy, których przywiodą tu górskie wędrówki. – Pragniemy, aby z leżakowni znowu korzystali pacjenci, ale także turyści, którzy tu zawitają – mówi Mariusz Trzak, dyrektor Izerskiego Centrum Pulmonologii i Chemioterapii. Urokliwy wielki taras pod dachem zbudowano na początku XX wieku. Źródła podają, że do wybuchu II wojny światowej z dobrodziejstw leżakowania korzystało w Szklarskiej Porębie kilka tysięcy osób rocznie.
– To był bardzo popularny sposób leczenia wielu przewlekłych chorób – mówi dr n. med. Zdzisław Karpiuk, od 25 lat zajmujący się leczeniem chorób płuc. – Zaczęto go stosować w XIX w., najpierw w kurortach Szwajcarii i Austrii, a później Prus. Do najbardziej popularnych na Dolnym Śląsku należały wtedy ośrodki z leżakowniami w Kudowie-Zdroju, Dusznikach, Karpaczu i właśnie Szklarskiej Porębie – mówi lekarz. – Kres tego typu leczenia nadszedł wraz z postępem w medycynie, kiedy nowe metody zapobiegania i leczenia, np. astmy czy gruźlicy, na dobre wyparły leżakowanie – dodaje. Z leżakowni zrobiono wtedy magazyn i zapomniano o tym miejscu. Teraz ma się to zmienić.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się