W domu opieki dla seniorów, pod jednym dachem mieszkają Polacy i Niemcy. Metryki dwojga z nich wskazują, że powinni się nienawidzić. A oni się przyjaźnią. Na przekór metrykom.
No bo jak inaczej nazwać to, co stało się w "Słonecznej Polanie", ośrodku opiekuńczym dla osób w podeszłym wieku w Szklarskiej Porębie? Jeden z pacjentów, Niemiec, rocznik 20., przyjaźni się z jedną Polką, żołnierzem "Parasola" z Powstania Warszawskiego. Ona odwzajemnia tę przyjaźń. Oboje spędzają ze sobą mnóstwo czasu, codziennie ucząc się od drugiego nowych słów w trudnym języku. Kiedyś powiedzielibyśmy - języku wroga.
No bo jak to? Ona, z pokolenia Kolumbów, żołnierz Armii Krajowej, Polka. On - nie wiadomo, co robił podczas wojny (w ośrodku o takie rzeczy sie nie pyta), ale jak ktoś w Niemczech za Hitlera miał 20 lat i był zdrowy, to od frontu się nie wymigał. Więc może on i ona mierzyli kiedyś do siebie z obu stron barykady? Może. Kto to wie? Ale kogo to dziś obchodzi? Na pewno nie ich. Ich interesuje każdy kolejny dzień, który mogą spędzić razem. Na pogaduszkach, na spacerze, na stołówce.
Mówi się, że domów opieki jak ten w Szklarskiej Porębie, ma być teraz w Polsce coraz więcej. To nadzieja na nowe przyjaźnie. Polsko-niemieckie też. Ale takich spotkań dwu serc, jak to w "Słonecznej Polanie", już tam nie będzie...