Szukając nowych złóż miedzi, KGHM może natknąć się na gaz łupkowy. Dla firmy to bardziej niebezpieczeństwo niż obietnica zysku.
Siarkowodór, przez wiele miesięcy ulatniający się z szybu „Św. Jakub”, należącego do Zakładów Górniczych Polkowice-Sieroszowice, utrudniał życie mieszkańcom okolicznych miejscowości. Były nawet podejrzenia, że jest szkodliwy dla zdrowia górników. Pracującym na dole rozdano wtedy specjalne maski i okulary ochronne. Spółka musiała także poradzić sobie z coraz częstszymi protestami mieszkańców pobliskiej Jerzmanowej. Specjalistyczne badania nie wykazały jednak, by ulatniający się gaz zagrażał zdrowiu, zarówno na powierzchni, jak i pod ziemią. Mimo to siarkowodór nadal czuć w okolicach szybu „Św. Jakub”. KGHM to drugi, po PKP, największy konsument energii w kraju. Spółka od kilku miesięcy pracuje nad zwiększeniem swojej efektywności energetycznej. Koszty pozyskania energii mają bowiem coraz większych wpływ na wyniki finansowe KGHM. W 2012 roku spółka zużyła 130 mln metrów sześciennych gazu ziemnego.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się