Zmiany w sposobie odstawiania urobku i planowaniu robót, m.in. w kontekście wysokości wyrobisk – to tylko niektóre wskazania Wyższego Urzędu Górniczego, przekazane po kontroli komisji specjalnej.
Komisja, powołana do zbadania przyczyn i okoliczności wstrząsu, nie zakończyła jeszcze swoich prac i można spodziewać się kolejnych wskazówek. Na razie wydobycie w polu G-3/5, gdzie 19 marca doszło do wstrząsu górotworu, ciągle jest wstrzymane. Mogłoby ruszyć pod warunkiem, że KGHM zastosuje tam dodatkowe działania profilaktyczne. O takich mówiono na zorganizowanej w kwietniu w siedzibie KGHM konferencji poświęconej profilaktyce i ograniczaniu skutków wstrząsów górniczych.
Miedziowa spółka wraz z naukowcami z Politechniki Opolskiej opracowuje właśnie system projektowania sejsmicznego. Choć takie badania prowadzi się zazwyczaj tam, gdzie występują trzęsienia ziemi, naukowcy twierdzą, że system doskonale sprawdziłby się w warunkach Zagłębia Miedziowego. Sam fakt organizowania tego typu spotkań i sympozjów dowodzi, że KGHM bardzo poważnie podchodzi do tego problemu.
– Nie jesteśmy w stanie uchronić się przed wstrząsami wywołanymi działalnością górniczą, ale możemy poprawić bezpieczeństwo oraz zmniejszyć niektóre uciążliwe skutki, a nawet koszty napraw po wstrząsach górniczych – mówił podczas seminarium w KGHM prof. Zbigniew Zembaty z Politechniki Opolskiej. Na nietypowy charakter wstrząsu z marca wskazywali dwaj członkowie komisji powołanej przez Wyższy Urząd Górniczy. Prof. Józef Dubiński (AHG) i prof. Andrzej Zarychta (Politechnika Śląska) ocenili, że wstrząs sprowokowało nagłe uaktywnienie się ogromnego uskoku geologicznego. Stąd też biorą się kontrowersje o sile wstrząsu.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się