W naszym regionie rozpoczęły się obchody 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej.
W trzech miejscowościach powiatu zgorzeleckiego tj. Ruszowie, Węglińcu i Czerwonej Wodzie, zorganizowano uroczystości 70. rocznicy zbrodni na Wołyniu dokonanej przez oddziały OUN-UPA.
Była modlitwa, wystawa, wykłady i rajd pamięci o ofiarach ludobójstwa na Wołyniu. 15 i 16 czerwca w wymienionych miejscowościach odprawiono Eucharystie w intencji ofiar. Pierwotnie miał im przewodniczyć ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, jednak przeszkodził mu wypadek samochodowy, w którym brał udział na kilka dni przez uroczystościami.
- Pomimo o zgrozo często zachowawczej, kompromisowej postawy władz dzisiejszej Rzeczypospolitej wobec ukraińskiego ludobójstwa sprzed lat, my powinniśmy je potępiać oddając cześć, honor pomordowanym, zachowując o nich pamięć. Robiąc to oraz przekazując pamięć młodemu pokoleniu potępiamy zło i tworzymy na prawdzie jedynie akceptowany, mogący wytrzymać próbę czasu fundament, pod zrozumienie, przebaczenie i przyjaźń między Ukraińcami i Polakami - tymi słowami zapraszał na spotkania Andrzej Kutrowski.
Dlatego hasłem spotkań uczyniono słowa z jednego z krakowskich pomników poświęconych ofiarom z Wołynia: "Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary...". Udało się m.in. zaprezentować wystawę o zbrodni na Wołyniu dokonywanej w latach 1939 - 1947. Jest ona dziełem Muzeum Niepodległości w Warszawie. Tadeusz Sambor, uczestniczący w spotkaniu w Ruszowie, chwalił organizatorów za sprowadzenie tej wystawy.
Bardzo ważną częścią spotkań były wykłady prof. Czesława Partacza pt. "Geneza nacjonalizmu ukraińskiego”.
Prof. dr hab. Czesław Partacz
Jędrzej Rams /GN
– Ukraińcy aż do końca I wojny światowej wierzyli w sojusz z Austro-Węgrami. Byli najwierniejszymi ich sojusznikami. Przez wszystkie lata rozbiorów Austriacy forowali Rusinów kosztem Polaków. Dlatego w XIX wieku rozbudził się nacjonalizm ukraiński. Był to twór sztuczny, sztucznie pompowany i podtrzymywany przez rozbiorce Polski. Dlatego Ukraińcy do końca wierzyli w stworzenie państwa przy ich boku. Jednak jak się okazało, niepodległość i własne państwo udało się po wojnie stworzyć Łotyszom, Finom czy Litwinom a Ukraińcom nie. I to zrodziło wśród tej proaustriackiej elity ogromna frustrację. Hasła nacjonalizmu trafiły na podatny grunt młodego pokolenia, zateizowanego i antypolskiego. Nacjonaliści ukraińscy wierzyli i to dosłownie w "Wielką Ukrainę” od Nowego Sącza po Kaukaz. Rasistowski, nazistowski fanatyzm osiągnął wówczas swoje apogeum. Masowe mordy na Wołyniu były elementem "czyszczenia" tego obszaru z "nie-Ukraińców". Idąca na zachód Armia Czerwona rozwiewała ułudę o stworzeniu Wielkiej Ukrainy u boku Hitlera. Ukraińcy obawiając się powtórki z 1918 roku, kiedy to polska armia przyszła do Lwowa i obroniła polskość, postanowili "wyczyścić" ten obszar z Polaków. Efektem były masowe mordy na Polakach – opowiadał profesor.