W kopalni miedzi Polkowice-Sieroszowice wprowadzono właśnie dekalog. Nie chodzi jednak o to, żeby na dolne nie cudzołożyć i nie oskarżać bezpodstawnie bliźniego. Chodzi o bezpieczeństwo.
Na wiele właściwych zachowań w kopalni trzeba było czekać dziesięciolecia. Pamiętam, jak jeszcze na początku lat 90. trzeba było karać górników, którzy wbrew zakazom i zdrowemu rozsądkowi jeździli spod szybu i z powrotem w łyżkach ładowarek albo na silnikach wozów odstawczych. Do rozsądku nie przywoływały ani kary, ani pogrzeby kolegów, którzy tę nieodpowiedzialność przypłacali życiem.
Zresztą, miejsc i sposobów na łamanie przepisów zawsze było na dole co nie miara. Żeby szybciej, żeby łatwiej, żeby krócej. To trwało od samego początku budowy kopalń miedzi. Zmieniały się czasy, ustroje, pokolenia, a górnicy nadal ginęli przez niefrasobliwość, żeby nie powiedzieć – głupotę. I nie było na to siły.
Pozdrowienie „szczęść Boże” i uchylane z tego powodu kaski były jedynym znakiem, że górnicy jednak zdają sobie sprawę, że na dole potrzebują wsparcia i opieki. Ale niedawno nastąpił jakiś przełom. Nie wiem, czy sprawił to ostatni wstrząs górotworu, (który na ogół zabierał ze sobą kilka istnień ludzkich, jednak tym razem pozwolił bez szwanku wyjść z terenu katastrofy wszystkim przebywający tam górnikom) czy teraz po prostu dojrzeli do decyzji, że najbardziej nawet pobożne uchylanie kasku nie pomoże, jeśli nie pomogą sobie sami.
Do organizatorów przedsięwzięcia pn. „Dekalog zachowań ryzykownych” przyszło kilkaset propozycji. Wybrano dziesięć. Na pierwszym miejscu znalazło się przebywanie lub praca w miejscach, gdzie brak jest obrywki. Dalej były jeszcze m. in. praca pod niezabudowanym stropem oraz jazda osób w maszynach i pojazdach do tego nie przeznaczonych.
Wydawałoby się, że można powiedzieć – uff! nareszcie! Ale chyba za wcześnie na odtrąbienie zwycięstwa. Tak jak trzeba było czasu na pojawienie się tego pomysłu wśród samych górników, tak od samych górników będziemy wymagać udowodnienia, że swój pomysł traktują serio. Pokaże to ten sam czas.
Jednak już teraz przypuszczam, że wypadków spowodowanych ludzką niefrasobliwością może być mniej. W końcu chyba nie przez przypadek nowy zbiór ryzykownych zachowań nazwano dekalogiem. To nazewnictwo, w połączeniu z codziennym „szczęść Boże” i pielęgnowanym kultem św. Barbary wyraźnie wskazuje, że w sprawach wiary górnicy nie uznają kompromisów.