558 km w nogach

Roman Tomczak Roman Tomczak

publikacja 18.02.2018 17:56

W ten weekend pielgrzymi z Warszawy wędrowali przez Ścinawę, Lubin i Chocianów. Ich celem jest Santiago de Compostela.

558 km w nogach Pielgrzymi należą do Konfraterni św. Józefa przy katedrze polowej Wojska Polskiego w Warszawie. Do Santiago de Compostela zamierzają dotrzeć w 2027 roku! Roman Tomczak /Foto Gość

Cała kilkunastoosobowa grupa to członkowie Konfraterni św. Józefa przy katedrze polowej Wojska Polskiego. Przed dwoma laty obrali sobie za cel wędrówkę do grobu św. Jakuba Starszego. Polski odcinek idą w trzydniowych, weekendowych etapach.

W ten sposób na początku listopada ub.r. dotarli do Ścinawy, pierwszego miasta naszej diecezji, jakie mają po drodze. Po zimowej przerwie powrócili na pątniczy szlak jakubowy.

W sobotę, 17 lutego, znowu przyjechali do Ścinawy, aby wyruszyć w drogę do Chocianowa, po drodze mijając Lubin, zatrzymując się w Czerńcu i Gorzycy, gdzie przygotowano dla nich poczęstunek. Jednym z pielgrzymów jest Jerzy Kazimierczak.

- W nogach mamy już 558 km, licząc od Warszawy. Teraz aby do Żytawy. Potem aż do Santiago de Compostela będzie już z górki - śmieje się pielgrzym. Wszyscy idą niosąc do Santiago swoją intencję. Anna Przygoda prosi o dobre życie dla swoich dzieci.

- Każdy idzie we własnej intencji, bo nasza pielgrzymka - mimo, że idziemy grupą - ma charakter indywidualny - mówi. Wszyscy zapewniają, że taka modlitwa w drodze ma swoją siłę.

- Są ludzie, którzy potrafią się modlić tylko wtedy, jak są aktywni, łatwiej im się wtedy modli. Mnie osobiście lepiej się odmawia Różaniec w ruchu, trudniej jest mi się skupić kiedy siedzę - mówi pani Anna. Razem z nią pielgrzymuje Zofia Gołacka, weteranka przejść jakubowych.

- To moja siódma piesza pielgrzymka do do Santiago de Compostela..Dlaczego to robię? Zakochałam się w świętym. A jak się kogoś kocha, to jest się mu wiernym - mówi z uśmiechem.

Pielgrzymi z Warszawy chwalą oznakowanie dróg jakubowych na terenie naszej diecezji i zazdroszczą nam dłuższej tradycji jakubowego pielgrzymowania.

- Droga ze Ścinawy jest świetnie oznakowana. To zasługa tych ludzi, którzy tu na miejscu opiekują się jej poszczególnymi odcinkami. Chciałbym im za to bardzo podziękować. Jestem także pod wrażeniem organizacji jakubowych na tym terenie.

My jesteśmy młodą konfraternią, tu możemy spotkać ludzi zaangażowanych w to przedsięwzięcie dużo dłużej. I pewnie dlatego jesteśmy tak dobrze przyjmowani i mamy gdzie nocować - mówi Jerzy Pawlikowski. 

Tym razem grupa liczyła jedynie 13 osób. Reszta złożona przeziębieniem odpuściła sobie ten etap. - Ale nic straconego. Będą musieli to nadrobić - mówi Jerzy Kazimierczak. - Nie ma zwolnienia z pielgrzymowania - śmieje się.

W sobotę po południu grupa odwiedziła jeszcze sanktuarium św. Jakuba w Grodowcu (diecezja zielonogórsko-gorzowska). W Niedzielę pielgrzymi wyszli z Gorzycy i pokonali dystans do Chocianowa, skąd odjechali do domów.

Kolejny raz przyjadą do nas w połowie marca. Do przejścia będą mieli kilkudziesięciokilometrowy dystans z Chocianowa do Nowogrodźca. A potem już tylko kwietniowo-majowe przejście do Żytawy i pożegnanie z Polską i diecezją legnicką.

Dalej wędrowcy pójdą do Pragi, aby stamtąd skierować się przez Austrię, Szwajcarię i Przełęcz św. Bernarda do Włoch. Z Italii pójdą brzegiem Morza Śródziemnego, miną Pireneje i skierują się do Saragossy, gdzie odwiedzą bazylikę Matki Bożej z Pilar, patronki Konfraterni św. Józefa.

Stamtąd powędrują do Santiago de Compostela. Przy grobie św. Jakuba Starszego mają być w 2027 r. Ich drodze z Kalisza do Żytawy pobłogosławił bp Zbigniew Kiernikowski, obejmując to wydarzenie honorowym patronatem.