Za tych, co zostali w górach

Jędrzej Rams Jędrzej Rams

publikacja 05.11.2017 07:57

U źródła polskiej szkoły wspinaczkowej - w Sokolikach w Rudawach Janowickich - odbyły się kolejne Górskie Zaduszki.

Za tych, co zostali w górach Liturgię sprawowali ks. Michał Gołąb ze Ściegnów, ratownik GOPR, oraz ks. Zenon Stoń z Karpacza Jędrzej Rams /Foto Gość

​W legendarnym miejscu dla polskich alpinistów i himalaistów - w Sokolikach w Rudawach Janowickich koło Jeleniej Góry - po raz 27. odbyła się Eucharystia za dusze tych, którzy kiedyś chodzili po górach, a teraz są już u Pana. Kilkadziesiąt osób wspominało swoich przyjaciół, znajomych, kolegów. Jak sami mówią, z roku na rok lista robi się coraz dłuższa...

- Wydaje mi się, że byłem tutaj za każdym razem, każdego roku. Kiedyś, zanim jeszcze byli wśród nas księża, spotykaliśmy się w innym miejscu, by zapalić świeczki i w milczeniu, w opowieściach wspomnieć o tych, których już między nami nie ma - mówi Bogdan Jankowski, żywa legenda polskiego alpinizmu i himalaizmu.

Na tę niecodzienną, chociaż bardziej pasowałoby "nieconocną", liturgię wdrapało się na Sokoliki kilkadziesiąt osób. Wśród nich ci, którzy sprawowali Eucharystię - ks. Michał Gołąb i ks. Zenon Stoń.

- Właściwie ostatnio bardzo rzadko odprawiam Eucharystię "na wysokościach". W tym roku było to chyba tylko podczas odpustu ku czci św. Wawrzyńca na Śnieżce - mówi ks. Gołąb. - Chcemy się modlić za wszystkich, którzy ścieżki swojego życia złączyli szczególnie ze ścieżkami górskimi. Modlimy się za tych wielkich alpinistów i taterników, ale także za zwyczajnych bywalców gór, którym zdarzył się wypadek i ostatecznie zostali na zawsze w górach - mówi kapłan.

Listę wypominkową odczytał Sławomir Ejsymont z Krzywej pod Taborem. Wśród kilkudziesięciu nazwisk pojawili się, oczywiście, tak znani, jak św. Jan Paweł II oraz Jerzy Kukuczka czy Wanda Rutkiewicz. Lista powstała w 1985 roku i ciągle się wydłuża.

- Kiedyś był tylko jeden związek alpinizmu w Polsce, z kołami w poszczególnych miastach. Dlatego myślę, że wszyscy z czasem przeniesiemy się do niebiańskiego koła wysokogórskiego. Niektórzy odchodzą prosto z nieba, inni z nizin. Nie wiadomo, jak lepiej. Mam jednak nadzieję, że kiedyś wszyscy spotkamy się w niebie - mówi B. Jankowski.