Proszę o przebaczenie

Jędrzej Rams Jędrzej Rams

publikacja 08.06.2017 06:33

Wiernych w Pieńsku odwiedziła s. Marlene Trelles, która pracowała w Peru z bł. Michałem i Zbigniewem.

Proszę o przebaczenie S. Marlene Trelles w kościele w Pieńsku. Na pierwszym planie relikwiarium na relikwie bł. o. Michała i o. Zbigniewa Jędrzej Rams /Foto Gość

W środę 7 czerwca przypadło drugie w historii wspomnienie liturgiczne bł. o. Zbigniewa Strzałkowskiego OFMConv. oraz bł. o. Michała Tomaszka OFMConv. Tego dnia parafia pw. św. Franciszka z Asyżu w Pieńsku, gdzie pracował o. Michał, gościła niezwykłego świadka ich świętości.

Na zaproszenie o. Jarosław Wysoczańskiego OFMConv, który pochodzi z Pieńska i który był przełożonym ojców w Peru, przyjechała do Polski s. Marlene Trelles z zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszego Serca Jezusa. Pracowała w Pariacoto od 1971 roku aż do końca lat 80. XX wieku. Gdy ojcowie Jarosław i Zbigniew przyjechali do Pariacoto, by tam rozpocząć misję franciszkanów, to właśnie te siostry wprowadzały ich w zawiłości życia w parafii Pariacoto. Tak narodziła się między nimi przyjaźń, która trwa do dzisiaj mimo, że ojcowie Michał i Tomaszek są błogosławionymi, o. Jarosław pracuje w Polsce a s. Marlene w Rzymie, jako sekretarka generalna swojego zgromadzenia. Siostra wzięła udział m.in. w Eucharystii, za zakończenie której podzieliła się z zebranymi świadectwem o znajomości błogosławionych ojców.

- Jestem tutaj ponieważ z mojego serca wypływa dziękczynienie Bogu za dar poznania i pracy z błogosławionymi Michałem i Zbyszkiem. Patrząc na was przypominam sobie twarze ojców i pierwsze spotkanie z nimi. Druga sprawa to prośba o przebaczenie. Proszę o nie w imieniu wszystkich Peruwiańczyków i tych, którzy odebrali im życie. Jednocześnie chcę powiedzieć, że zło nigdy nie tryumfuje. Zawsze zwycięża dobro - mówiła zakonnica.

Siostra opowiadała o pierwszym spotkaniu z ojcami, ich codziennym poświęceniu, duchowości i śmierci.

- Bóg pisze historię nieraz poprzez bardzo pokręcone ścieżki. Jestem pewna, że ich całkowite oddanie Bogu i ludowi nie było improwizacją. To było ich autentyczne oddanie siebie aż do śmierci. Widziałam jak żyli, pracowali i modlili się - to był owoc ich życia wewnętrznego. Zawsze chętnie stawali do pomocy innymi. Zawsze. Gdy ich porwano, nie mieli czasu, by rozważać wolę Boga czy zostać, czy opuścić Pariacoto. Zawsze byli w pełni oddani ludziom, z którymi żyli. To ich popchało do wierności danym im ludziom aż do końca. Świadectwo ich życia wprowadza nas w tajemnicę życia aż do końca, ofiarę swojego życia dla innych. Choć czas przemija, jednak to wszystko, co stało się naszym doświadczeniem wewnętrznym, nigdy nie przemija. Oni mieli siłę - opowiadała s. Marlene Trelles.

Siostra dużo miejsca poświęciła na podkreślenie ogromnego kultu Najświętszego Sakramentu w Pariacoto. Przez 17 lat pracujące tam siostry nie miały do pomocy kapłanów. Dlatego nie było też regularnych Eucharystii. Siostry katechizowały ucząc adoracji Jezusa Eucharystycznego. Powstało m.in. bractwo kobiet i mężczyzn, które organizowało nieustanną adorację Najświętszego Sakramentu. Gdy ojcowie przyjechali do Pariacoto, zastali bardzo głęboki jego kult. - Ludzie nareszcie mogli brać udział Eucharystiach. Bardzo głęboko je przeżywali dzięki temu, że od lat adorowali Jezusa w tabernaculum. Dlatego jak nam zabili kapłanów, ludzie od razu poszli do kościoła, otworzyli tabernakulum i rozpoczęli adorację Najświętszego Sakramentu - mówiła siostra.

Proszę o przebaczenie   O. Jarosław Wysoczański błogosławi relikwiami błogosławionych męczenników z Peru Jędrzej Rams /Foto Gość Spotkanie zakończyło się błogosławieństwem relikwiami błogosławionych. Wspomnienie liturgiczne zostało wyznaczone na 7 czerwca, jako że jest to dzień przyjęcia święceń prezbiteratu przez o. Zbigniewa i diakonatu przez o. Michała. Tego samego dnia przed 31 laty kapłanem został też wspomniany o. Jarosław Wysoczański, który później był przełożonym misji w Pariacoto w Peru.