Jeszcze raz o pielgrzymce

Jędrzej Rams Jędrzej Rams

publikacja 12.08.2016 21:25

Pątnicy mówią nam, dlaczego warto było ruszyć w drogę do Matki.

Jeszcze raz o pielgrzymce Droga do Matki Bożej Częstochowskiej Jędrzej Rams /Foto Gość

Na sam koniec XXIV Pieszej Pielgrzymki Legnickiej zapytaliśmy jej uczestników o wrażenia z tegorocznej trasy. Oto co nam odpowiedzieli:

Mateusz z Legnicy

Byłem pierwszy raz na Pieszej Pielgrzymce Legnickiej na Jasną Górę. Oczywiście że było warto tak się męczyć. Idziemy za tych, którzy nie mogą. Ogólnie mimo młodego wieku dopiero niedawno przekonałem się do wiary. Wcześnie powiedzmy, byłem ograniczony pod tym kątem. Kiedyś słyszałem uszczypliwości o pielgrzymce np. w formie dowcipu: „Co to jest głośne, śmierdzące i krzykliwe? Pielgrzymka do Częstochowy”. Ale przekonałem się i poszedłem. Widać tutaj masę radosnych, młodych ludzi. Mimo zmęczenia czuje się szczęście i spokój. Będę namawiał znajomych na przyszły rok, żebyśmy poszli razem.

Mirosława z Gromadki

Jestem trzeci raz. Ale liczę, że drugi, bo ten pierwszy był ponad 30 lat temu. Warto było wrócić. Bardzo. Przebywanie z młodymi, pięknymi ludźmi dodaje skrzydeł. Miałam akurat dzisiaj taki kryzys sił i śmieję się, że trzymanie kabelka od tub dodał mi dodatkowych sił. Jest coś o czym ja mówić nie potrafię. Rusza się dla klimatu i dla intencji. Myślę o klimacie, który tu panuje. Atmosferze miłości mimo zmęczenia i niedoskonałości ludzkich. Bardzo bym chciała, żeby poszli ze mną kiedyś moja córka i zięć. Bardzo bym chciała, zęby poszedł ze mną mój mąż. Niestety on jest sparaliżowany w połowie i nie da rady. Setki razy byłam w Częstochowie ale zawsze autokarem. Zależało mi żeby pójść pieszo. Patrzę dookoła i zazdroszczę siostrom i braciom, z którymi idę w grupie, bo oni mają pęcherze. Ja nie mam ani jednego! Co to za pielgrzymka bez pęcherzy? Będę „musiała” pójść z rok, bo może wtedy powstanie choć jeden pęcherz!

Dominika z Siekierczyna

Pielgrzymka była udana – pełna radości i entuzjazmu. Podobało mi się wiele wydarzeń ale bardzo cieszę się z obecności tych wszystkich ludzi. Nie tylko w mojej grupie. Duchowa jedność między nami była tak mocna, że można było spotkać nieznanego brata i siostrę i zostać potraktowaną jak prawdziwy brat i siostra. Najbardziej w pamięć zapadło mi nabożeństwo w Oławie, nabożeństwo pokutne ze spowiedzią oraz adoracją Najświętszego Sakramentu. Bardzo dużo dały mi też konferencje a zwłaszcza jedna z nich, którą mówiła siostra o kondycji współczesnej rodziny.

Jacek

Siódmy raz. Każda jest podobna i każda jest inna. Są inne intencje, inne radości. Tym razem piękne przeżywamy tematy chrztu świętego oraz Bożego Miłosierdzia. Bardzo wiele pięknych katechez, nabożeństw czy kazań. Każda pielgrzymka piesza jest niby nudna, bo z boku obserwując widzi się tylko trud i zmęczenie ale każda zostawia w sercu nowe pokłady doświadczenia, wiedzy i rozmodlenia w Bogu. Idę w grupie nr 5 i w tym roku nie wyszliśmy ze Zgorzelca. Trochę szkoda, bo to dojście do Legnicy jest niezwykłe. Jakoś bardzo rodzinnie, idziemy wolniej. Czy idzie się wówczas lepiej? Nie wiem. Idąc całą kolumną, w kilka grup jest pięknie, kolorowo, rozśpiewanie. W pielgrzymce ważne by w ogóle ruszyć i iść. To się liczy.

Witek z Lubina

Moja żona jest szósty raz na pielgrzymce. Ja dołączam po raz czwarty. W tym roku udało mi się dołączyć na pięć dni. Zawsze idziemy z salezjanami. Jeszcze mi daleko do prawdziwych pielgrzymów, którzy idą od samej Legnicy. Myślę, że warto było ruszyć w tym roku. Nadeszły mnie refleksje nad moim życiem. Też patrzę na tę rozmodloną i uduchowioną młodzież i raduje mi się moje serce. To bardzo ważna sprawa.

Agnieszka z Lubina

Zostałam namówiona przez koleżankę, która ostatecznie poszła z pielgrzymką warszawską. Generalnie jest świetnie. Byłam bardzo zaskoczona tym, że ludzie wystawiali przed domy tyle jedzenia, dzielili się z nami tym, co akurat mieli w lodówce. Tego było mega dużo. Bardzo podobała mi się atmosfera w grupie. Najbardziej z całego dnia spodobały mi się Godzinki ku czci NMP. Nie znałam tej modlitwy. Zakochałam się w niej. Teraz na końcu drogi już ją znam i z wielką radością włączam się w śpiew. Jak Bóg da to w przyszłym roku ruszę znowu.