"Biała księga" straszy samorządowców

Roman Tomczak

publikacja 03.12.2015 14:51

- Może się okazać, że na terenach objętych tzw. ochroną złoża nigdy nie powstanie żadna kopalnia odkrywkowa. To byłby makabryczny scenariusz - uważa Tomasz Waśniewski.

"Biała księga" straszy samorządowców Tomasz Waśniewski jest zdania, że nowy minister środowiska krytycznie odniesie się do treści "Białej księgi" Roman Tomczak /Foto Gość

I paradoksalnie prezesowi fundacji "Rozwój tak, odkrywki nie" nie chodzi o to, że jej przedstawiciele tak bardzo chcą budowy na naszym terenie kopalni. Wręcz przeciwnie. Od lat są gorącymi przeciwnikami "brudnej" - jak sami mówią - energii. Kopalnia odkrywkowa na złożu "Legnica", projekt od dawna promowany przez poprzednie rządy, jest solą w oku lokalnych samorządowców.

Jego realizacja doprowadziłaby nie tylko do znacznego uszczuplenia terenów min, ale także całkowitego zakazu inwestowania na tym terenie, i to już od teraz. Te zasady określa "Biała księga ochrony złóż i kopalin". - Ta księga to zamordowanie gmin na długie lata - mówili uczestnicy konferencji prasowej zorganizowanej w legnickiej siedzibie Letia Business Center. Chodzi o opublikowany 3 listopada przez ministerstwo środowiska dokument, który wylicza strategiczne dla Polski złoża surowców mineralnych.

W związku z tym, że mają one kluczowe znaczenie dla gospodarki państwa, "Biała księga" przewiduje, że będą objęte tzw. ochroną złóż (ograniczeniem użytkowania powierzchni ziemi). W praktyce oznacza to zakaz dalszego inwestowania na terenie występowania złóż węgla brunatnego.

Samorządy zagrożone odkrywkami, których część zrzeszona jest w ogólnopolskiej koalicji "Rozwój tak, odkrywki nie" nie chcą dopuścić do wejścia w życie zapisów "Białej księgi", zwołały w tej sprawie spotkanie w Legnicy. Mają nadzieję, że ich petycja, będąca podsumowaniem spotkania, trafi do nowego ministra gospodarki.

"Biała księga" straszy samorządowców   W spotkaniu udział wzięli także m.in. Anna Dziadek ze Stowarzyszenia "Nie kopalni odkrywkowej" oraz Leszek Pazderski z "Greenpeace" Roman Tomczak /Foto Gość

- Możemy już teraz się domyślać, że rządowa ocena zapisów "Białej księgi" będzie krytyczna i dojdzie do rezygnacji z ich realizacji - powiedział podczas spotkania Tomasz Waśniewski. - Obawiamy się jednak sytuacji, w której zapisy te weszłyby w życie, a nie powstałaby żadna kopalnia odkrywkowa. Zablokowałoby to bezpodstawnie rozwój naszych gmin na całe dziesięciolecia.

W konferencji wzięło udział kilkudziesięciu przedstawicieli samorządów z diecezji legnickiej, Wielkopolski, województw: łódzkiego, pomorskiego, kujawsko-pomorskiego i lubuskiego, a także eksperci w dziedzinie geologii, prawa oraz górnictwa.

Złoże "Legnica", ujęte w "Białej księdze ochrony złóż i kopalin", zajmuje obszar kilkuset hektarów. Położony jest na terenie gmin: Legnica, Lubin, Prochowice, Ruja, Kunice i Ścinawa. Główna oś wydobycia miałaby przebiegać na linii Legnica-Lubin. Dokładnie w miejscu, którędy będzie przebiegać droga ekspresowa S3, kolejny priorytetowy program poprzedniego rządu.

Intensywne prace budowlane oraz leśne na tym odcinku trwają od prawie dwóch miesięcy. Przeciwnicy odkrywki zaznaczają jednak, że to nie musi oznaczać ostatecznego krachu projektu budowy odkrywki. Wskazują, że złoże "Legnica" to obszar o wiele rozleglejszy i prace górnicze mogą być prowadzone na terenie sąsiednich gmin.

Więcej na temat konferencji w najbliższym numerze "Gościa Legnickiego".