Wyburzanie z premedytacją

Roman Tomczak

publikacja 02.12.2014 12:10

Kara więzienia w zawieszeniu i 130 tys. zł kary dla przedsiębiorcy, który kazał rozjechać buldożerami 180-letnią lniarnię w Mysłakowicach.

Wyburzanie z premedytacją Tak wyglądał budynek zabytkowej lniarni w styczniu tego roku, kiedy trwało wyburzanie najstarszej części zakładu Roman Tomczak /Foto Gość

Zapadł wyrok w sprawie zniszczenia najstarszej, XIX-wiecznej części zakładów lniarskich "Orzeł" w Mysłakowicach. Budynek wpisano osiem lat temu do rejestru zabytków.

Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze skazał przedsiębiorcę Roberta K. na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat, 80 tys. zł grzywny oraz 50 tys. zł nawiązki na rzecz Fundacji Pałaców i Ogrodów.

- Z zeznań świadków, operatorów koparek wynika, że ich celem nie było zabezpieczenie budynku, tylko jego zburzenie. Takie polecenie wydał im kierownik robót oraz oskarżony Robert K. Już w momencie zakupu nieruchomości oskarżony zmierzał do tego, aby dokonać jej rozbiórki - czytała w uzasadnieniu wyroku sędzia Beata Chojnacka-Kucharska.

Robert K. jest prezesem spółki Proda metal. Firma zajmowała się m.in. handlem złomem. Zdaniem sędzi Chojnackiej-Kucharskiej, miał on pełną świadomość, że demolując budynek dawnej lniarni, popełnia przestępstwo.

- Wiedział także, że ma do czynienia z zabytkiem. Wykazał się ignorancją prawną. Działał z premedytacją, z wyjątkowo niskich pobudek - uzasadniała wyrok sędzia.

Sprawa dotyczyła zburzenia części wpisanej do rejestru zabytków dawnej przędzalni lnu „Orzeł” w Mysłakowicach.

Do wyburzenia jej najstarszej, 180-letniej części, doszło w styczniu. Na fali informacji medialnych (m.in. „Gość z Legnicki” z 2 lutego 2014) nakaz zaprzestania rozbiórki wydał Wojciech Kapałczyński, konserwator zabytków z Jeleniej Góry.

Jednocześnie skierował sprawę do prokuratury. Robert K. na krótko przerwał wyburzanie zabytku, ale po kilku dniach buldożery znowu zapuściły silniki.

Pięciokondygnacyjny budynek powstał w latach 30. XIX w. Był trzonem fabryki, którą zbudowano jako Królewską Manufakturę Lniarską (Königliche Leinenmanufaktur).

Na podstawie jego planów powstały m. in. zakłady w Żyrardowie (znane m. in. z „Ziemi obiecanej” Wajdy) i Bielefeld w ówczesnych Prusach. Ciekawostką jest to, że w ostatnich latach do Mysłakowic przyjeżdżały z Bielefeld wycieczki turystów, chcących zobaczyć bliźniaczy zakład.

Zakłady lniarskie w Mysłakowicach powstały w 1837 r. Przez cały okres swojego istnienia jako jedna z niewielu fabryk w Europie produkował wyroby lniane „od A-Z”, czyli od pozyskania włókien z surowca, aż do gotowego produktu. W latach świetności lniarnia zatrudniała kilka tysięcy osób. Po wojnie upaństwowiono zakład, nadając mu nazwę „Orzeł”. Wyroby z „Orła” podbijały świat, sprzedawano je na wszystkich kontynentach. W 1961 r. „Orzeł” zadebiutował na Targach Poznańskich. W 1966 większość produkcji sprzedawano do USA, Anglii, Skandynawii, Niemiec i Australii. Zakład zatrudniał wtedy prawie trzy tysiące osób.

Po 1989 r. zatrudnienie drastycznie zredukowano. W 2010 „Orzeł” ogłosił upadłość, a we wrześniu 2011 r. kupiła go w przetargu grupa polskich przedsiębiorców z branży lniarskiej. Zakład miał produkować nowe wzory i rodzaje tkanin lnianych oraz lniane opatrunki.

„Orzeł” produkuje obecnie głównie lniane bandaże. Produkcja nie odbywała się w głównym budynku, który od lat stał opuszczony. Zakłady „Orła” w Mysłakowicach są obecnie jedynym, obok fabryki „Świat Lnu” w Kamiennej Górze, lniarskim zakładem w Polsce.

Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca oskarżonego zapowiedział apelację.