Nie tylko kapłani pracują na misjach. Można nawet powiedzieć, że oni tylko uzupełniają pracę wielu sióstr zakonnych. Ale na misjach wszyscy spotykają się z podobnymi problemami.
Ks. Paweł Sajdutko uważa, że nieustannie trzeba przypominać o misjach i w ten sposób budzić powołania
Jędrzej Rams / Foto Gość
Z Polski na misje wyjechało około 300 kapłanów, sióstr zakonnych natomiast – ponad 640. Niedawno do Tanzanii udała się elżbietanka, s. Monika Nowicka. Inna elżbietanka, s. Anna Romanowska, pracujaca przedtem w Boliwii, teraz jest w Paragwaju. Przez kilka lat w Nowosybirsku posługiwała s. Agnieszka Wieczorek, obecnie zastąpiła ją tam s. Maksymiliana Borodyn. – Praca sióstr jest może mniej spektakularna, ale przykład chrześcijańskiego życia pociąga nieraz bardziej niż kazanie – mówi ks. Paweł Sajdutko, delegat biskupa legnickiego ds. misji.
Ważna praca
W dalekiej Boliwii pracuje pochodzący z Kamiennej Góry bp Stanisław Dowlaszewicz OFMConv. Przez kilka lat pomagał mu ks. Mariusz Godek, a także pochodząca z Gryfowa Śląskiego s. Anna Romanowska. Poprosiliśmy s. Annę o opisanie, jak wygląda ich życie w Ameryce Południowej. – Dwa i pół roku byłam w Boliwii, w Sucre znajdującym się na wysokości 2700 m n.p.m. Siostra Lucyna Hałabis jest pielęgniarką w miejscowym szpitalu, natomiast s. Patrycja i ja podjęłyśmy posługę duszpasterską oraz pracę z dziećmi w dwóch świetlicach przy różnych kaplicach – relacjonuje s. Anna Romanowska.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.