Nasze nekropolie. Ralbice

Roman Tomczak

publikacja 24.10.2013 13:47

Cmentarz w serbołużyckiej Ralbicy, to unikat na skalę światową. Nigdzie indziej grobów nie przyozdabiają kobierce kwiatów i pięćset jednakowych, białych krzyży ze słowiańskimi nazwiskami.

Nasze nekropolie. Ralbice Wszystkie krzyże, figurki Chrystusa ukrzyżowanego i elementy dekoracji, wychodzą spod ręki jednego człowieka – Nikolausa Dyrlicha, rzeźbiarza z Nowej Wjeski (Neudörfel) Roman Tomczak /GN

Nie zawsze wokół parafialnego kościoła w Ralbicy rozciągał się las białych, jednakowych krzyży. Od średniowiecza aż do pierwszej połowy XIX w. groby na cmentarzu parafialnym wyglądały różnorako.

Dopiero w 1843 r., parafianie uznali, że nie może być tak, aby na jednym, katolickim cmentarzu, obok bogatych grobów były kwatery najuboższych mieszkańców wsi. Postanowiono, że odtąd wszystkie będą jednakowe. Wtedy na kĕrchowie (serbołużycki cmentarz) pojawiły się pierwsze białe krzyże, z charakterystycznymi, owalnymi tabliczkami.

Cmentarz białych krzyży w Ralbicach nigdy nie jest pusty. Nie tylko dlatego, że parafialny cmentarz w górnołużyckiej Ralbicy to duchowy i kulturowy skarb na skalę Europejską. Także dlatego, że – jak obrazowo mówi ks. Michał Nawka, proboszcz w Ralbicy  – to miejsce spełnia dziś taką samą rolę, jak studnia w średniowiecznym mieście. – Tutaj spotykają się rodziny, przyjaciele na towarzyskich pogaduszkach, a nawet kumy, żeby wymienić zwykłe plotki.

Groby pielęgnowane są przez cały rok. Najmniej efektów tej staranności widać jesienią i zimą, ale latem cały cmentarz wygląda jak wielki, piękny ogród. Ciekawostką jest fakt, że od kiedy w XIX w. parafianie postanowili o jednakowym wyglądzie krzyży, do dziś nikt nie zgłasza o to pretensji. – Nawet, gdyby ktoś chciał, nie ma szans! - śmieje się ks. Nawka. Ale jeśli ktoś chciałby kategorycznie obstawać przy swoim, musiałby znaleźć sobie miejsce na pochówek bliskich, choćby na którymś z okolicznych cmentarzy – mówi proboszcz.