My z obozu w Grüssau

Roman Tomczak, Janusz Skowroński


|

Gość Legnicki 43/2013

publikacja 24.10.2013 00:00

Historia. – Co jakiś czas przyjeżdżała do klasztoru komisja, żeby nas zbadać 
i zapisać na volkslistę. Ojciec się nie zgodził, to go wcielili do Wehrmachtu.


Po ponad 70 latach Janina, Marta i Olga znowu dotknęły swojej przeszłości. Wróciły wspomnienia i emocje Po ponad 70 latach Janina, Marta i Olga znowu dotknęły swojej przeszłości. Wróciły wspomnienia i emocje
Roman Tomczak /GN

Trzy kobiety. Przez całe życie więcej je łączyło, niż dzieliło. Mówią, że wszystkie pochodzą z Bukowiny, choć jedna z nich urodziła się na Dolnym Śląsku, w klasztorze zamienionym na obóz. Kiedy wspominają tamte dni, zwyczajowo mówią: „Grüssau”, zamiast Krzeszów. Czyli tak, jak ich rodzice, kiedy tu z nimi przyjechali jesienią 1940 roku.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.