600 metrów na pace

Jędrzej Rams

publikacja 04.08.2013 00:15

Radiotechnik Bogdan Kozłowski dba o to, by pielgrzymka nie ogłuchła.

600 metrów na pace W przyczepie ukryto ok. 600 metrów kabli i przewodów Jędrzej Rams /GN

Gdy pielgrzymi przychodzą na postój, na którym będzie odprawiana Msza Święta, może nawet nie zwracają uwagi na kable porozciągane w trawie. Łączą one głośniki i zapewniają nagłośnienie wszelkim liturgiom.

W służbach radiotechnicznych pracuje od wielu lat Bogdan Kozłowski z Polkowic. Pomagają mu synowie i znajomi - Mikołaj, Kuba i Michał.

- Do obowiązków należy dbanie o sprzęt nagłaśniający, mobilny i stacjonarny. Ten pierwszy to przede wszystkim tuby nagłaśniające, które pielgrzymi niosą na własnych plecach. Każda grupa ma przynajmniej dwie tuby. Każda z nich posiada akumulator, którzy trzeba co jakiś czas naładować. To zadanie dla „kabelków”. Tak samo jak naprawiać powyrywane gniazda wtykowe kabli łączących tuby. Albo sprawdzić, dlaczego tuba nie odbiera, dlaczego wzmacniacz nie działa - opisuje pracę Bogdan Kozłowski.

600 metrów na pace   Przed Mszą świętą technicy muszą tak rozstawić nagłośnienie stacjonarne, by nie buczało i nie piszczało, aby wszyscy mieli dobry odsłuch itp.

Po tylu latach doświadczeń sprawne rozłożenie sprzętu zajmuje około godziny. O ile nie pada deszcz i gdy wszystko sprawnie działa.

Na malutkiej przyczepce, którą ciągnie samochód brata Bogdana, znajduje się ok. 600 metrów kabli, potrzebnych do zamontowania nagłośnienia.