Kultura musi promieniować

Gość Legnicki 47/2012

publikacja 22.11.2012 00:00

O krzyżujących się nurtach, wybuchowej mieszance i muzycznych marzeniach, z ks. dr. Andrzejem Jarosiewiczem, kustoszem bazyliki mniejszej w Bolesławcu, rozmawia Roman Tomczak.

Ks. dr Andrzej Jarosiewicz: – Ciągle marzę o tym, żeby przy bazylice zorganizować przedsięwzięcie, które pomogłoby nam krzewić kulturę muzyczną Ks. dr Andrzej Jarosiewicz: – Ciągle marzę o tym, żeby przy bazylice zorganizować przedsięwzięcie, które pomogłoby nam krzewić kulturę muzyczną
Roman Tomczak

Roman Tomczak: Od prawie dwóch miesięcy sanktuarium w Bolesławcu należy do grona tak znamienitych świątyń w kraju i na świecie, jak Fatima, Jasna Góra czy Licheń. Tak jak i one nosi miano bazyliki. To z pewnością wielkie wyróżnienie i wielki honor, ale i wielka odpowiedzialność.

Ks. dr Andrzej Jarosiewicz: – Z całą pewnością. Trzeba pamiętać, że kiedy biskup miejsca wnioskuje do Stolicy Apostolskiej o nadanie tytułu bazyliki nowemu kościołowi, musimy sobie zadać pytanie, jakie ośrodki chce w ten sposób wyróżnić? A zatem nie chodzi tylko o ośrodki historyczne, które zapisały się znakomitą historią, czy architekturą. Chodzi o to, aby podkreślić takie środowiska katolickie, które w niełatwych nam współczesnych czasach, prezentują określony, wysoki poziom swojej duchowości, religijności, słowem: kultury chrześcijańskiej.

Ten poziom kultury chrześcijańskiej nie pojawia się znikąd. Trzeba na niego zapracować. Skąd więc wzięły się powody, dla których ksiądz biskup wskazał właśnie świątynię w Bolesławcu jako kandydatkę do tytułu bazyliki?

– Proszę zwrócić uwagę na tę mozaikę kulturową w Bolesławcu. To jest zjawisko niepowtarzalne w żadnym innym zakątku naszej diecezji, a może nawet kraju. Skrzyżowanie się tradycji religijnych wyniesione z rodzin kresowiackich z tradycjami religijnymi trzech narodów południowosłowiańskich, spowodowało wyjątkową sytuację. Bogactwa kultury wschodniej i południowej skrzyżowały się w Bolesławcu. Dlatego właśnie tu Kościół katolicki pełnił bardzo integrującą rolę. Choć mieszkańcy tych terenów pochodzili z różnych zakątków świata, wszyscy czuli się przecież jednym w tym Kościele. Pamiętam jedno ze spotkań z repatriantami z krajów bałkańskich, kiedy opowiadali, jak jadąc transportem, co jakiś czas otwierali na postojach wagony. Wtedy rozglądali się i pytali: co to za wioska, co to za miasto? Tu, w Bolesławcu, pierwszym pytaniem było: czy ten kościół jest czynny? Czy tam jest polski ksiądz katolicki? To jest bardzo dobry przykład na to, jak ważny w integracji jest fundament, który nazywamy wiarą, tradycją i wspólnym dziedzictwem kulturowym. To miało miejsce właśnie w Bolesławcu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.