Cuda-wianki i turecki namiot

Jędrzej Rams

|

Gość Legnicki 35/2012

publikacja 30.08.2012 00:00

Druga taka okazja może się długo nie powtórzyć. Oto możemy poznać największe skarby krzeszowskich benedyktynek.

Dyrektorka muzeum opowiada, że wiele zwiedzających kobiet odrysowuje wzory tych przepięknych i misternie wykonanych koronek Dyrektorka muzeum opowiada, że wiele zwiedzających kobiet odrysowuje wzory tych przepięknych i misternie wykonanych koronek
Jędrzej Rams

Po raz pierwszy siostry benedyktynki z Krzeszowa udostępniły świeckiemu, ba, jakiemukolwiek muzeum swoje zbiory! To pierwsza taka inicjatywa sióstr w ponad 400-letniej historii domu zakonnego. – Muszę podziękować matce Reginie z Krzeszowa. Dzięki jej zapałowi oraz otwartości udało nam się pokazać cały ten dorobek. Zgromadzone tutaj przedmioty to przepiękna sztuka oraz ogromne dziedzictwo duchowe, polskie i chrześcijańskie – opowiada Barbara Skoczylas-Stadnik, dyrektor kamiennogórskiego Muzeum Tkactwa. Wszystkie prezentowane przedmioty pojawiły się na Dolnym Śląsku wraz z pożogą II wojny światowej. Oto siostry benedyktynki mieszkające we Lwowie zostały zmuszone, aby opuścić dotychczasowy dom zakonny. I tak w 1946 roku wsiadły do pociągu jadącego na tzw. Ziemie Odzyskane. Spakowały w pośpiechu większość swojego dobytku, chociaż w ogóle nie wiedziały, dokąd jadą. Po długiej podróży dotarły do Krzeszowa, a wraz z nimi skarby popakowane w skrzynie, które znalazły schronienie w wielu zakamarkach klasztoru. Większość z przedmiotów pozostała w zamknięciu przez ponad 60 lat. – Niektóre z nich, np. koronki, ujrzały światło dzienne dopiero teraz. Wszystkie te rzeczy były przechowywane na szczęście w stabilnych warunkach temperatury i wilgotności. Może nie idealnych, lecz stabilnych, a to wystarczyło, żeby skarby nie zniszczyły się – tłumaczy muzealniczka.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.