Zapracował na "wieczne odpoczywanie..."

Ucieszyłem się, wchodząc do legnickiej katedry. Dlaczego?

W legnickiej katedrze pojawiła się tablica ku czci śp. ks. prof. infułata Władysława Bochnaka. Gdy to zobaczyłem, bardzo się ucieszyłem. Jak to? Wiem, mam dopiero 32 lata, i gdy ksiądz infułat przyjeżdżał do Legnicy, by budować diecezję legnicką, ja miałem tyle, co dziś mój syn - 4. Co mogłem pamiętać i czy mogłem go znać na tyle, by osobiście się cieszyć tą tablicą?

A czy znałem Mieszka I, św. Jadwigę Śląską, nieznanego mi z imienia i nazwiska księdza, który ochrzcił moją babcię? Oczywiście, że nie. Tak samo mój kontakt ze śp. księdzem infułatem był bardzo sporadyczny. Zaledwie kilka razy dane mi było z nim rozmawiać. Bardziej go znałem z legend i opowieści o nim krążących po diecezji.

Jednak nie mogę zapomnieć, że mimo przypisywanych mu lepszych czy gorszych cech charakteru, nie można wymazać jego wielkiego wkładu dla istnienia diecezji legnickiej. Dzięki takim jak on, ta diecezja powstała. Dzięki takim jak on, wiara może być skuteczniej przekazywana z pokolenia w pokolenie. I tak właśnie patrzę na tablicę, która zawisła przy bocznym wejściu do katedry. Niech ludzie pamiętają o budowniczym naszej diecezji. Chociaż może go nie spotkali nigdy w życiu, a może tylko słyszeli o nim opowieści - może zmówią chociaż jedno "Wieczne odpoczywanie...", bo na to ks. infułat Władysław Bochnak na pewno zapracował.

Zasnął on w Panu w bardzo wymowną uroczystość. 1 listopada 2014 roku

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI: