W Legnicy zakończyła się ogólnopolska litania miesięcy ku czci przyszłych błogosławionych z Peru.
Pozostał mniej niż miesiąc do oficjalnego wyniesienia na ołtarze pierwszych dwóch polskich misjonarzy męczenników - o. Zbigniewa Strzałkowskiego oraz o. Michała Tomaszka.
Z tej przyczyny w legnickiej parafii pw. św. Jana Chrzciciela w weekend 7-8 listopada odbyła się "litania miesięcy" a w jej ramach m.in. specjalne sympozjum. Zostało ono, rzecz oczywista, poświęcone pamięci ojców-męczenników, stąd i jej hasło: „W hołdzie męczennikom”.
Bardzo dużo miejsca poświęcono wspomnieniom o zabitych franciszkanach ale także i pokazywaniu pełnej drogi prawnej, wiodącej przez cały proces beatyfikacyjny. Dużą wartością sympozjum było jednak skupianie się nie tylko i wyłącznie na ojcach-męczennikach, ale pokazanie ich heroiczności w kontekście tzw. ducha franciszkańskiego oraz misyjności całego zgromadzenia. Mówił o tym o. Zbigniew Świerczek.
– Obecnie z naszej prowincji na całym świecie pracuje 50 misjonarzy. Podstawowe pytani, jakie należy stawiać w kontekście ich pracy, jest takie: Dlaczego tam pojechali? Jeden z nurtów każe ich postrzegać jako forpoczty światowego imperializmu, którzy mącą w głowach miejscowym. Zmieniają ich myślenie a później budują struktury imperium Kościoła katolickiego. Tak myślący ludzie zabili naszych męczenników. Drugie spojrzenie, bardzo popularne w Europie, każe patrzeć na misjonarzy jako na wielkich społeczników, którzy poszli polepszać byt biednym narodom. W takiej socjalnej pomocy należy im nawet pomagać. Ale te spojrzenia nie są prawdziwe. Prawdziwe jest to, że misjonarze dają tym ludziom coś więcej, niż tylko czystą wodę. Oni idą dać prawdę o tym, kim są jako ludzie, wyjaśniać ich relację z Bogiem, tłumaczyć jaki cel ma ich życie. Oczywiście miłość chrześcijańska nie pozwala misjonarzom przejść obojętnie obok niedostatków miejscowych, ale źle by było, gdyby do tego tylko ograniczyła się ich praca - mówił o. Zbigniew Świerczek.
W podobnym tonie wypowiadał się o. Zdzisław Gogola, który w czasie pracy o. Zbigniewa i Michała w Peru, był przełożonym prowincji.
– To my zakładaliśmy misję w Pariacoto, ponieważ pierwotnie mieli to zrobić franciszkanie ze Stanów Zjednoczonych, ale z obiektywnej, jak to określili, niemożności podjęcia się takiego działania, przejęliśmy to my. Do dzisiaj nie wiemy, dlaczego oni się tego nie podjęli. Po prawie 30 latach i wielu informacjach, mogę się domyślać, że dostali oni sygnał, że w Peru jest naprawdę ciężko. A u nas to też nie była wielka wola całej prowincji, co bardziej kilku osób, w tym o. Zbigniewa i o. Michała. Może dzięki temu, pewnej potrzebie udowodnienia sobie pewnych spraw, ta misja się rozwijała – mówił o. Zdzisław Gogol.
Kapłan zwrócił też uwagę na związek powołań, również misyjnych, ze stanem wiary w społeczeństwie, z którego się oni wywodzą.
– Już św. Franciszek wysyłał swoich braci na misje. Wówczas pytaniem decydującym o wysłaniu było: „czy kandydat jest zdolny do męczeństwa?” Takie postrzeganie misji było przez wiele wieków normalnością. Zawsze ilość misjonarzy zależy od stanu społeczeństwa. Gdy byłem przełożonym, mam zapisane w zeszycie, praktycznie codziennie ktoś zgłaszał się na wyjazd na misje. Obecnie zgłaszają się jednostki. Proszę pamiętać, że zawsze gdy wymagacie od kapłanów, żeby byli lepsi, pamiętajcie, że oni wywodzą się ze społeczeństwa. Jakie ono jest ofiarne, tacy ofiarni są i kapłani - mówił o. Zdzisia Gogol.
Spotkanie w Legnicy miało też wymiar zakończenia w diecezji legnickiej ogólnopolskiej miesięcznej nowenny przed beatyfikacją. We wszystkich parafiach związanych z męczennikami odbywały się modlitwy za ich przyczyną, które był uroczyście kończone.
Tak było też i w Legnicy o czym mówił prowincjał o. Jarosław Zachariasz OFM Conv., który w homilii podczas Eucharystii sprawowanej w niedzielę 8 listopada, zwrócił też uwagę na dwie kobiety z czytań mszalnych, tę z Sarpety Sydońskiej oraz tej wrzucającej dwie monety do skarbnicy.
Beatyfikacja odbędzie się 5 grudnia w Chimbote, stolicy diecezji w której znajduje się Pariacoto.